X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Jane znała ten powód. W wirze pracy zapomniał o bólu. Liczne operacje przedłużyły jej mężowi życie, ale wobec bólu okazały się niemal zupełnie bezradne.
Spojrzała na Victora siedzącego po przeciwnej stronie trawnika na swym drewnianym krześle z prostym oparciem, z połyskującą w słońcu metalową laską u boku. Był taki dumny z siebie, kiedy dwie kule zostały zastąpione jedną laską umożliwiającą chodzenie, tak że nie od razu zauważano jego kalectwo.
— Dzień dobry, pani Fontine — odezwał się tuż przy niej młody człowiek o bardzo długich włosach. — Co za fantastyczne przyjęcie! Dzięki, że pozwoliła mi pani przyprowadzić przyjaciół. Bardzo chcieli poznać Adriana.
Młodym człowiekiem był Michael Reilly. Państwo Reilly byli ich najbliższymi sąsiadami na plaży, ich dom stał niecały kilometr dalej nad brzegiem morza. Michael studiował prawo na uniwersytecie Columbia.
— To mu powinno pochlebiać.
— Ale on naprawdę jest wspaniały! Doprowadził do końca tę sprawę antytrustową przeciwko Tesco, kiedy nawet sąd federalny uważał, że trudno im będzie cokolwiek dowieść. Wszyscy wiedzieli, że to firma Centaura, ale trzeba było Adriana, żeby dobrać się im do skóry.
— Nie poruszaj tego tematu w rozmowie z panem Kempsonem.
— Spokojna głowa, widziałem się z nim w klubie i kazał mi się ostrzyc. Do diabła, zupełnie jak mój ojciec!
— Widzę, że z ojcem wygrałeś. Michael wyszczerzył zęby w uśmiechu.
— Jest wściekły jak zraniony byk, ale nie może pisnąć słówka. Zaliczyłem sesję z wyróżnieniem! Zawarliśmy umowę.
— Brawo. Dopilnuj, żeby jej nie złamał.
Młody Reilly roześmiał się, pochylił i pocałował Jane w policzek.
— Pani jest fantastyczna! — Znów uśmiechnął się od ucha do ucha i odszedł, przywołany skinieniem przez jakąś dziewczynę stojącą na krawędzi patio.
“Młodzi mnie lubią" — pomyślała Jane. Miło było móc to stwierdzić w czasach, gdy młodzi tak mało rzeczy lubili i aprobowali. Lubili ją pomimo to, że nie godziła się na pobłażanie młodym. Starym też nie. Włosy przyprószyła jej, wielki Boże, niemal całkowicie siwizna, na twarzy miała zmarszczki, tyle ile trzeba, i nie było mowy o usunięciu tej tu czy podciągnięciu tej tam, jak to robiło tyle jej przyjaciółek. Dziękowała swojej gwieździe, że udało jej się zachować figurę. Zważywszy wszystkie okoliczności, nie najgorszą jak na sześćdziesiątkę... cholera, z hakiem!
— Przepraszam panią, pani Fontine. — To była służąca, przyszła od strony domu wariatów, w jaki zamieniła się kuchnia.
— Słucham, Grace. Jakieś kłopoty?
— Nie, proszę pani. Tylko przy drzwiach czeka jakiś pan. Pytał o panią lub pana Fontine.
— Poproś go dalej. Niech przyłączy się do nas.
— Powiedział, że wolałby nie. To cudzoziemiec. Ksiądz. Pomyślałam, że pan Fontine nie chciałby przy tylu ludziach...
— Oczywiście, dobrze zrobiłaś — przerwała jej Jane, rozumiejąc przed czym chciała uchronić Victora. Victor nie przepadał za demonstrowaniem gościom, w jaki sposób zmuszony jest chodzić. — Wyjdę do niego.
Ksiądz stał w hallu, miał zbyt obszerną sutannę i starczą twarz, chudą i wymizerowaną. Sprawiał wrażenie skrępowanego, wręcz wystraszonego.
— To ja jestem panią Fontine — odezwała się Jane lodowatym tonem; nie była w stanie nad tym zapanować.
— Tak, poznaję panią, signora — odparł niezdarnie ksiądz, trzymając w ręce dużą, poplamioną kopertę. — Widziałem panią na zdjęciach. Nie chciałem przeszkadzać. Tyle tu samochodów.
— O co chodzi?
— Przyjechałem z Rzymu, signora. Przywiozłem list dopadrone. Czy dopilnuje pani, żeby go dostał? — spytał wyciągając ku niej rękę z kopertą. — Bardzo panią proszę.
Andrew obserwował brata stojącego w otoczeniu studentów, ubranych w te ich jednolite wdzianka z dżinsu i sztruksu, z wisiorkami na szyjach. Adrian nigdy nie zmądrzeje; jego audytorium to same śmieci. Sami pozerzy. Andrew, żołnierza irytowały nie tyle frymuśne stroje i szopy skołtunionych włosów — to były zaledwie symptomy. Irytował go fałsz wszelkich powierzchownych oznak nonkonfor-mizmu. Ci ludzie byli w większości nie do zniesienia — antagonis-tycznie nastawione typy, folgujące myślowemu niechlujstwu.
Rozprawiali z takim przekonaniem, z takim znawstwem o “ruchach rewolucyjnych" i “kontrrewolucyjnych", jakby sami byli ich uczestnikami, zwrotniczymi kolein myśli politycznej. Ten świat... Trzeci Świat. I na tym polegał największy kawał, bo nawet jeden na dziesięć tysięcy nie miał pojęcia o tym, jak się robi rewolucję. Brak im było i niezbędnego zaangażowania, i odwagi, i oleju we łbie.
Nieudacznicy, ciskający plastikowymi torebkami z gównem, kiedy nikt nie zwracał uwagi na ich bredzenie. Po prostu degenera-ci — o Chryste, jak on nie cierpiał degeneratów! Ale Adrian tego nie rozumiał, doszukiwał się wartości tam, gdzie ich wcale nie było. Adrian był głupcem. Siedem lat temu odkrył, jak wielkim głupcem jest Adrian. Adrian był nieudacznikiem w najgorszym sensie tego słowa, bo miał wszelkie powody, żeby nim nie być.
Napotkał spojrzenie brata stojącego przy barze; odwrócił wzrok w inną stronę. Adrian śmiertelnie go nudził, a jego widok rozprawiającego z takim ożywieniem przed tym szczególnym audytorium napawał go odrazą.

Podstrony

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.