Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

.. i działać.
Jacen skinął głową.
Luke westchnął z rozpaczą.
- Tak, mistrzu - zgodził się. Właśnie dano mu jasno do zrozumienia, że nie wolno
- Znów Vergere. - Pokręcił głową. - Słuchaj, wiem, że jej nauki uratowały ci życie...
mu zabić Raynara... - przynajmniej bez zezwolenia Luke'a. - Rozumiem, ale czuję, że
- I pomogły nam wygrać wojnę z Yuuzhan Vongami.
wciąż masz wątpliwości co do moralności twojego planu. Może to ja powinienem sta-
- I pomogły nam wygrać wojnę z Yuuzhan Vongami - cierpliwie powtórzył Luke.
wić czoło Lomi Pio.
-Ale wcale nie jestem pewien, czy możemy przyjmować jej pomysły jako rdzeń naszej Twarz Luke'a wyrażała już tylko zdumienie.
filozofii Jedi. Właściwie mam pewność, że nie powinniśmy.
- Więc o to chodziło?
- Dlaczego? - zapytał Jacen.
- Mógłbym być lepszym kandydatem - wyjaśnił. - Nie mam wątpliwości co do te-
- Ponieważ, przede wszystkim, nie jesteśmy już w stanie wojny z Yuuzhan Vongo planu... ani co do innych spraw, jeśli o to chodzi.
gami - powiedziała Mara. Pokręciła głową i wskazała na holoprojektor R2-D2. - Nie Luke wstał, a twarz rozjaśnił mu uśmiech ulgi. Klepnął Jacena w ramię.
nauczyłeś się niczego z tego, co już widziałeś?
- Jacenie, jesteś dobrym Jedi - rzekł. - Dziękuję.
Jacen skrzywił się szczerze zaskoczony.
- Zaraz, zaraz... - teraz to Jacen nie wiedział, o co chodzi. -Chcesz powiedzieć, że
- Być Jedi to nie tylko być skutecznym - odezwał się nagle Luke dziwnie ostrym się ze mną zgadzasz?
głosem. Odwrócił wzrok i dodał nieco łagodniej:
-Wcale nie, bo mylisz uczciwość ze zwątpieniem - odparł Luke. Skinął na R2-D2 i
- Odkąd skończyła się wojna, nauki Vergere coraz bardziej mnie niepokoiły i chy-lekko popchnął Jacena w stronę drzwi. -A ja zabiję Lomi Pio.
ba teraz wreszcie wiem dlaczego.
Jacen uniósł brew.
- Dlaczego?
Janko5
Janko5 127
Troy Denning
Mroczne Gniazdo III – Wojna rojów
128
- Rubbur bu uubu - zameldowała. - Urr buur, rrububu.
- Powiedz Rekkerom, żeby się rozeszli - rozkazała Jaina. - Nawet jeśli potrafią R O Z D Z I A Ł
przeskoczyć na wyspy, teraz nie czas na skoki. Nie możemy tam wysłać nikogo ze wsparciem.
16 - Bur u buuur rrub - sprzeciwiła się Wuluwka.
-Przecież robię! - warknęła Jaina. - Nie walczymy z imperialnymi, tylko z Chissami! Nie rozbiegną się tylko dlatego, że rzucimy w nich kilkoma milionami żuków!
W dżungli zapanowała nagła cisza i Jaina zdała sobie sprawę, że każdy Killik w zasięgu wzroku odwrócił się i spojrzał na nią.
-Niech was! - Jaina pokręciła głową zadziwiona drażliwym owadzim ego. - Nie bądźcie tacy delikatni... jesteśmy na wojnie!
Pogrążyła się w dżungli za katapulta, po czym ześliznęła się z błotnistego brzegu do płytkiego strumyka obok stanowiska. Wuluwka podążyła za nią; wylądowała na Ocaleli Chissowie wycofali się na grupę wysp na wielkiej rzece. Pozycja dobrze sześciu nogach, nawet nie mącąc powierzchni wody.
chroniona, ale niezdobyta. Przez wiele dni dżungla rozbrzmiewała echem strzałów
- Ruburu ubu?
artylerii polowej Kolonii. Katapulty wystrzeliwały kanciaste głazy, inne miotały wo-Jaina ruszyła w dół strumienia, okrążając katapultę w kierunku wysp Chissów.
skowe kule wypełnione środkiem zapalającym hanpat. Co jakiś czas Killikowie zamy-
- Właśnie zamierzam coś zrobić.
kali w woskowych kulach nawet po kilka tysięcy swoich malutkich krewniaków i rzu-W dżungli rozległ się pełen aprobaty pomruk i Wuluwka, ślizgając się po po-cali ich na wyspy.
wierzchni strumienia, ruszyła obok Jainy. -Ubu?
Chissów nic nie było w stanie poruszyć. Pozostawali przycupnięci za swoimi
- Jeszcze nie wiem co - odparła Jaina. - Ale to będzie dobre.

Podstrony