X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Ty� dla mnie zesz�a, Mario! i w brzasku mych my�li
�wietn� drog� twe �wiat�o ku niebiosom kry�li.
O! szcz�liw - pyszny - wdzi�czny - �e w zaletnym gronie
Czu�o�� na mnie z ufno�ci� �liczne spar�a d�onie!
O! b�ogi, �e w twym sercu przez mokre zrzenice
�ycia - czucia - Anio��w - czyta� tajemnice!
Lecz czemu� ta mg�a smutku, kt�rej ci�kim tchnieniem
Ja oddych� - i ciebie okry�a swym cieniem?
Czemu� we mnie tar� �ycia kolcami nie wro�nie,
Tobie md�ym pachn�� kwiatem w kr�tkiej swojej wio�nie?
I mnie wydarli wszystko - i wi�cej ni� tobie -
Ty do nieba nale�ysz, ja si� b��ka� w grobie;
A czarnym p�dzon widmem, gdym jasno�� postrada�,
By�bym �wi�tym przedmiotom srogie ciosy zada� .
Bo z Panem Wojewod� nie s�u�y �artowa�
I raz dobywszy miecza, ju� go nie trza chowa�:
To by si� ojc�w zamek by� kurzy� szeroko
I niejeden pokrewny oblewa� posok�;
To by w sercu osiad�y ten dym i ich Cienie -
Alebym Marii dopad� przez krew i p�omienie!
Nie drzyj - wszystko min�o, gdym ciebie zobaczy�;
Jeszcze pierwej - jak tylko, �e� moj�, o�wiadczy�,
Tak mi tym jednym s�owem serce usposobi�,
Jak gdyby mi - nicht - nigdy - nic z�ego nie zrobi�.
To wzi�wszy moj� szabl�, kt�rej blask ods�oni�
Nie prywacie, lecz twojej i kraju obronie;
To wzi�wszy mego konia, co nieraz w te niwy
Tak szybko mnie unosi� - jecha�em szcz�liwy.
Oh! z jak�� ja rado�ci� te lipy ujrza�em!
Jak�e ich ch�odu dusza pragn�a z zapa�em!
Ty nie wiesz - ty, co umiesz bez chluby �zy koi� -
Co to jest dzikie serce do siebie przyswoi�,
Co t�skni� za dobroci�, a wdzi�k�w �a�owa�,
W kt�rych wspomnieniu umys� chcia�by istno�� schowa�.
Mario! czy� ty nie chora? bo masz tak� posta�,
Jak by� si� do Anio��w pragn�a ju� dosta�;
I w nowym udr�czeniu, cho� si� tob� pieszcz�,
Prawie si� spyta� pragn� - czy mnie kochasz jeszcze?"
"Czy Maria ciebie kocha? M�j drogi, m�j mi�y,
Wi�cej, ni� kocha� wolno i ni� mog� si�y;
Wi�cej - ni� w�t�e serce, gdy jemu ju� zado��,
Znie�� umie tak niezmiern�, niespodzian� rado��.
I gdyby nie Tatarzy, co mi w oczach b�yszcz�,
I gdyby nie ich strza�y, co mi w uszach �wiszcz�,
Tak mi letko, tak s�odko, tak mi nic nie trzeba,
Jak bym w twoim obj�ciu lecia�a do nieba.
Czy Maria ciebie kocha? Pytaj si� jej cienia,
Czym dla Marii �wiat ca�y bez twego spojrzenia?
Czym dla Marii �wiat przysz�y - bez twego spomnienia?
Nieraz, w zmys��w zamkni�ciu, nad t� du�� Ksi�g�,
Zni�ona ca�ym czuciem przed Stworcy pot�g�,
Gdym chcia�a ciebie st�umi� modlitwy pociech�,
Zaraz mi brzmia�o jakby - twego �alu echo!
To mo�e Pan B�g skarze tak �ywe kochanie
I tatarska ci strza�a w serce si� dostanie.
Widzisz ten jasny promie�? co z li�ci osnowy
Ci�gnie sw�j drz�cy po�ysk mi�dzy nasze g�owy?
Ten promie� �ywi - zdobi - ka�dego weseli;
Czemu� gdy�my z��czeni - on jeszcze nas dzieli?
Pr�no, pr�no, m�j luby - cho� usta z ustami,
Patrzaj - chyli si� z li�ciem i jest mi�dzy nami.
Ach! w�rz�d uniesie� bitwy i zwyci�stwa wrzawy
Przypomnij sobie, drogi, �e promie� twej s�awy
Tak czysty, taki �wietny, jak s�o�ca na niebie
Jaskrawym swym wieczorem noc spu�ci na ciebie -
Oh! niechaj pierwej Mari� w ciemno�ciach zagrzebie
Nieprawda�, m�j Wac�awie? ty b�dziesz odwa�ny,
Sta�y, wytrwa�y, dzielny - ale i uwa�ny.
A gdy ju� moje oczy wdr��one zgryzot�,
D�ugo patrz�c w sw�j �ywio�, swe �ycie rozplot�,
Gdy serce wytchnie z trwogi przy piersiach bez stali -
To mo�e si� na mi�o�� Wac�aw nie po�ali?
Cieszy� si� tw� rado�ci� - tw�j smutek �agodzi� -
Nie my�le�, tylko o tym, w czym tobie dogodzi� -
By� twoich chwil os�od� - czasem ich ozdob� -
�y� dla ciebie i w tobie - umiera� przed tob� -
I w tej ostatniej chwili, cho� w cierpie� nat�oku,
Gasn�cym wzrokiem szcz�cie sk�ada� w twoim oku -
A gdy nie wolno z tob�, �y� w twojej pami�ci -
To Marii ca�a mi�o��, wszystkie Marii ch�ci.
Skoro mi szcz�liw wr�cisz, m� harf� nastroj�;
I przy blasku ksi�yca usiad�szy oboje,
W tkliwej, smutnej, jak lubisz, unosz�c si� nucie,
To, co nicht nie wyrazi� - przyw�aszczym uczucie.
Ah! - z jak okropn� tr�by zagra�y �a�ob�!
Oh! nie rzucaj mnie znowu! Oh! zabierz mnie z sob�!"
XVIII
Pad�a w drogie obj�cie i wygi�t� kibi�
�al z tak� drz�c� trwog� do niego chcia� przybi�,
Taka md�o�� w bladych licach, a �liczne ramiona
Tak go czule garn�y do s�odkiego �ona -
�e gdy z tych smutnych pieszczot wydziera� sw� wol�,
Jak by je zrywa� z serca, takie w nim czu� bole.
Nie - zosta� niepodobna - chyba s�aw� skazi�
I zawdzi�czaj�c mi�o��, na wstyd j� narazi�!
Lecz, oh! jak�e g��boka, jak pos�pna �a�o��,
W rozpaczy swej kochanki hartowa� sw� sta�o��!
Ani jej wszystkich wdzi�k�w po�egna� by� w stanie,
Ni czasu w marnych j�kach przeci�ga� rozstanie;
Wo�a do chwa�y tr�ba, siwy w�dz go czeka,
Burcz� rozpi�te znaki, zwyci�stwo ucieka.

Podstrony

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.