Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Doktor zapisywał to wszystko i wziął notatki ze sobą do domu, aby całą noc zapoznawać się z nimi. Obiecał, że nazajutrz wróci.
Na drugi dzień przepłynął znów na wyspę i w dalszym ciągu omawiał, przygotowywał i opracowywał wszystko. Zostało postanowione, że swój główny urząd mieć będzie poczta jaskółcza na Wyspie Niczyjej, filie zaś jej znajdować się będą na przylądku Horn, w Grenlandii, na Tahiti, w Kaszmirze, Tybecie i Puddleby nad rzeką Marsh. Większość linii pocztowych była tak urządzona, że ptaki, które spędzały zimę w innym kraju, a na lato wracały do ojczyzny, miały zabierać listy podczas tych regularnych corocznych podróży. A ponieważ są i takie ptaki, które prawie co tydzień przelatują z jednego kraju do drugiego, więc w ten sposób poczta mogła być załatwiana bez wielkich trudności.
Rozumie się, że przybyły również i ptaki, które nie opuszczają nigdy, nawet w zimie, swego kraju rodzinnego. Ich przywódcy, otoczeni specjalną opieką innych ptaków, przylecieli również na wezwanie doktora, aby mu okazać swoją gotowość. Ptaki te obiecały, że przez cały rok będą czuwać nad listami dostarczanymi do ich ojczyzny i rozprowadzać je wśród adresatów.
W ten sposób w ciągu pierwszych dni ustalono cały plan działania.
Następnie doktor Dolittle i przywódcy zgodzili się na jeden określony, prosty, jasny alfabet dla wszystkich ptaków, aby ptaki pocztowe mogły z łatwością zrozumieć i odczytać adresy na kopertach. Wreszcie doktor odesłał wszystkie ptaki z powrotem do domów, aby mogły nauczyć swych krewniaków nowego alfabetu i zaznajomić ptaki całego świata z organizacją poczty, która miała się przyczynić do podniesienia poziomu życia i wychowania mieszkańców świata zwierzęcego.
Potem doktor Dolittle poszedł do domu i wyspał się porządnie.
Nazajutrz rano dowiedział się, że łódź przeznaczona na urząd pocztowy, którą król Koko kazał dla niego sporządzić, jest już gotowa i wygląda ślicznie. Umieszczono ją na kotwicy w pobliżu Wyspy Niczyjej. Następnie przeniesiono tam Dab-Dab, Jipa, Tu-Tu, Geb-Geb, dwugłowca i białą myszkę. Doktor Dolittle zwinął swój dom na głównej ulicy w Fantippo i do końca swego pobytu w kraju króla Koko mieszkał w urzędzie poczty zagranicznej.
Doktor Dolittle wraz ze swoimi zwierzętami miał teraz mnóstwo roboty, gdyż trzeba było wszystko zorganizować, umeblować, cały lokal zaopatrzyć w szuflady na znaczki i karty pocztowe, w wagę, w torby do sortowania listów i w tym podobne przedmioty. Dab-Dab jak zwykle prowadziła gospodarstwo i dbała o to, aby wszędzie było co dzień czysto sprzątnięte i zamiecione. Jip był dozorcą i pilnował punktualnego zamykania wieczorem i otwierania rano budynku pocztowego. Tu-Tu, najlepsza matematyczka, prowadziła książki i rachunki zapisując, ile znaczków zostało sprzedanych i ile pieniędzy wpłynęło za to do kasy. Jan Dolittle siedział przy okienku w dziale informacji i odpowiadał na setki pytań, które ludzie zadają we wszystkich urzędach pocztowych. A obowiązkowy, niezawodny Śmigły kręcił się tu i tam, i wszędzie. Pierwszy list został nadany przez Pocztę Jaskółczą w następujący sposób: pewnego dnia król Koko zjawił się we własnej osobie, wsunął swoje szerokie oblicze w okienko i zapytał:
- Jaka linia pocztowa jest najszybsza na świecie?
- Angielska poczta szczyci się tym, że list z Londynu do Kanady może przesłać w ciągu czternastu dni.
- Mam tutaj list do przyjaciela - powiedział król -który posiada salon czyszczenia butów w Alabamie. Zobaczymy, jak szybko będziesz mi mógł przynieść odpowiedź na ten list.
W istocie doktor Dolittle nie uruchomił jeszcze poczty zagranicznej i chciał to zakomunikować królowi, ale Śmigły skoczył na biurko i szepnął:
- Niech mi pan da ten list. Pokażemy mu! Potem zawołał Świergotkę-Gońca i powiedział do niej:
- Zanieś ten list, jak tylko możesz najprędzej, na Wyspy Azorskie. Tam spotkasz białoogoniaste skowronki z Nowej Karoliny, które teraz wybierają się w podróż do Stanów Zjednoczonych. Daj im ten list i powiedz, żeby jak najprędzej przyniosły tutaj odpowiedź.
Świergotka poleciała jak błyskawica.
O godzinie czwartej po południu oddał król swój list j na pocztę. Kiedy zaś Jego Królewska Mość obudził się nazajutrz i zasiadł do śniadania, odpowiedź leżała już ! obok jego nakrycia!
CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ I
 
NIEZWYKŁY URZĄD POCZTOWY
 
 
Nikt, nawet doktor Dolittle, nie przewidywał, jak wspaniale rozwinie się Poczta Jaskółcza i ile dziwnych zdarzeń i nowych pomysłów powiąże się z nią.
Rozumie się, że przy tak oryginalnej organizacji trzeba się było wiele nauczyć i dużo napracować, zanim wszystko zaczęło działać bez przeszkód. Każdy dzień przynosił jakieś nowe, świeże zadania. I chociaż doktor, który był zawsze bardzo obowiązkowym człowiekiem, harował teraz niemal do upadłego, zajmowało go to wszystko tak bardzo, że nie narzekał na swoją pracę. Tylko macierzyńska Dab-Dab oburzała się na to ogromnie, bo przecież doktorowi brakło czasu nawet na sen.

Podstrony