Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


- Naprawdę nie wydaje ci się, że mamy go już wystarczająco dużo? Pamiętasz zeszłą zimę? Myśleliśmy, że wiosna nigdy nie nadejdzie.
- Nie mogę się już doczekać śniegu. Chcę jeździć na nartach, łyżwach i na sankach.
Jordan uśmiechnął się od Hailey. Dla niego śnieg oznaczał głównie machanie łopatą, o czym ona naturalnie nie miała pojęcia.
40
- Możesz mi wierzyć, Simon, że będzie wystarczająco du­
żo okazji, żeby bawić się na śniegu - obiecał solennie Jordan.
- Zobaczysz.
- A jeśli zapomniałem, jak jeździ się na nartach?
- Nauczysz się znowu.
Simon pobiegł zobaczyć, czy Helena zeszła z drzewa.
-W szkole zachowuje się znośnie? Ma w sobie tyle
energii...
- Daje sobie radę. - Złożyła ręce na piersiach i spojrzała na
Jordana. Musiała sobie przypomnieć, że rozmawia z rodzicem jednego ze swoich uczniów. - Nie jest najcichszy w klasie, ale to dobry dzieciak. Bardzo bystry i ciekawy świata.
- To prawda. - Jordan popatrzył w zamyśleniu na syna. -
Żałuję, że nie spędzam z nim więcej czasu. Tyle tracę z jego
życia. Czasami nie widzę go przez dwa tygodnie, a kiedy się
RS
znów spotykamy, odnoszę wrażenie, że bardzo wydoroślał.
- Rozumiem cię. To problem wielu rozwiedzionych rodziców. Tak to już jest.
- Nie jesteśmy po rozwodzie. Nigdy nawet nie byliśmy
małżeństwem.
- Och. Nie wiedziałam. Nosi twoje nazwisko i wszystko...
- Cieszę się. To znaczy, że dzieci nie plotkują o tym w szkole.
- Ja przynajmniej nic o tym nie słyszałam. Nie wydaje mi
się, żeby w obecnych czasach takie wydarzenie mogło być
tematem plotek. W końcu czasami chodzicie gdzieś razem
i Simon ma oboje rodziców przy sobie...
Jordan zaklął pod nosem.
- Nie zrozum mnie źle. To dobrze, że ma wspaniałego ojczyma. Chcę, żeby byli kompletną rodziną. Tylko niekiedy czuję się odsunięty na boczny tor. Często specjalnie nie cho-
41
dzę na różne imprezy, żeby nie wprawiać Simona w zakło-
potanie...
- Nikt nie jest w stanie zastąpić cię w jego życiu.
- Od czterech łat ma ojczyma.
- Ale to ty jesteś jego ojcem. To oczywiste, że cię uwielbia!
Powinieneś zacząć udzielać się trochę w szkole. Wiele jego
rówieśników jest w podobnej sytuacji. Dzieci doskonale zda-
j ą sobie sprawę ze skomplikowanych realiów, w jakich znajduje się postnuklearna rodzina.
- Postnuklearna rodzina?
- To termin naukowy - wyjaśniła.
- Jeśli to w czymkolwiek przypomina postmodernizm, to
v."całe mi się nie podoba.
Popatrzyła na niego i zdała sobie sprawę, że żartuje. Czasami trudno jej było odgadnąć, czy mówi poważnie czy nie.
RS
Nie była najlepsza w rozszyfrowywaniu tego typu ironicznych uwag.
- Taki sam dobry termin jak każdy inny - stwierdziła. -
Uważam, że jako postnuklearny ojciec zupełnie nieźle sobie
radzisz. Nie martw się o Simona. Nic mu nie będzie.
- Dzięki za słowa pociechy. Jego matka uważa, że to moje zwierzęta są dla niego największą atrakcją i że Simon woli je ode mnie.
- Powiedziała ci to?
-Wyszło tak jakoś przy okazji. Nie chciała sprawić mi
przykrości. - Wzruszył ramionami. - Nasze stosunki są poprawne. Nie walczymy z sobą, ale najwyraźniej wolałaby, aby to jej mąż był ojcem Simona, a nie ja.
- Dawno się rozstaliście?
- Tak. Cynthia dopiero w czwartym miesiącu zdała sobie
42
sprawę, że jest w ciąży. Wtedy już nie byliśmy razem. - Ponownie wzruszył ramionami. - Uznała, że nie ma co na si­
łę naprawiać naszego związku tylko ze względu na dziecko,
i chyba miała rację.
- Nie pozwól, aby odsunęła cię od syna. Nie pozwól, aby
ktokolwiek to zrobił.
- Nie pozwolę.
W milczeniu zaczęli przyglądać się chłopcu, który bawił
się z kotem. Po chwili Simon nadbiegł i wspiął się na płot,
- W przyszłym tygodniu tata przychodzi do mojej szkoły!
- Rzeczywiście, coś o tym słyszałam. Ma opowiedzieć
dzieciom o zwierzętach?.
- Tak. Robię to już od kilku lat. I co roku dzieci odwiedzają w małych grupkach moją klinikę.
Przyszły tydzień! Sądziła, że ma więcej czasu. Nie była
RS
pewna, jak zareaguje na obecność Jordana w szkole, którą
do tej pory uważała za swoje terytorium. Dopóki stał z drugiej strony płotu, wszystko było w porządku. Nie chciała, aby pojawił się w miejscu jej pracy.
- Rozumiem. Wygląda na to, że... - Chciała powiedzieć,
że to doskonały pomysł, ale ponieważ Simon znów odbiegł,

Podstrony