Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Cała
natura cierpi wówczas; drzewa poruszają się boleśnie lub smutno pochylają głowę; ptactwo
kuli się w krzakach; ulice pustoszeją. Rana dolegała mi. Wczoraj jeszcze miałem kochankę i
przyjaciela; kochanka zdradziła mnie, przyjaciel powalił mnie na łoże boleści. Nie rozróżnia-
łem jeszcze jasno, co się dzieje w mej głowie; miałem uczucie na przemian to, żem prześnił
sen pełen grozy i że wystarczy mi zamknąć oczy, aby się obudzić nazajutrz szczęśliwym; to
znów całe moje życie zdało mi się pociesznym i dziecinnym majakiem, którego fałsz oto się
odsłonił. Desgenais siedział naprzeciw mnie, przy lampie; był stanowczy i poważny, z wiecz-
nym uśmiechem. Był to zacny człowiek, ale suchy jak kamień szlifierski. Przedwczesne do-
świadczenie przyprawiło go młodo o łysinę; znał życie i wypłakał się swego czasu, ale cier-
pienie jego zbrojne było w pancerz; był materialistą, czekał śmierci.
„Oktawie − mówił − patrząc na ciebie widzę, że wierzysz w miłość romansopisarzy i po-
etów; wierzysz, słowem, w to, co się mówi, a nie w to, co się robi. Nie myślisz logicznie, i to
cię może zagnać w wielkie nieszczęścia.
28
Poeci przedstawiają miłość tak, jak rzeźbiarze malują piękność, jak muzycy tworzą melo-
dię. Obdarzeni wrażliwą i subtelną organizacją, skupiają z inteligentnym zapałem najczystsze
pierwiastki życia, najpiękniejsze linie materii, najharmonijniejsze głosy przyrody. Była, po-
wiadają, w Atenach mnogość ładnych dziewczyn; Praksyteles wyrysował je kolejno; po
czym, ze wszystkich piękności, z których każda miała swą wadę, uczynił piękność jedyną,
bez skazy, i stworzył Wenus. Pierwszy, który sporządził instrument muzyczny i dał tej sztuce
zasady i prawa, słuchał długo przedtem szumu trzcin i śpiewu ptaków. Tak poeci, znający
życie, napatrzyli się licznych, mniej lub więcej przemijających miłości, odczuli głęboko, do
jakiego stopnia egzaltacji może się chwilami wznieść namiętność; za czym, wyłączając z na-
tury ludzkiej wszystkie czynniki, które ją poniżają, stworzyli tajemnicze imiona, przekazywa-
ne z wieku na wiek przez, usta ludzkie: Dafnis i Chloe, Hero i Leander, Pyram i Tysbe.
Chcieć szukać w życiu rzeczywistym miłości równie wiecznej i zupełnej to to samo, co
szukać na rynku kobiet pięknych jak Wenus albo żądać, aby słowiki śpiewały symfonie Beet-
hovena.
Doskonałość nie istnieje; zrozumieć ją to triumf ludzkiej inteligencji; pragnąć ją posiadać
− najniebezpieczniejsze z szaleństw. Otwórz okno, Oktawie; czy nie widzisz nieskończono-
ści? nie czujesz, że niebo jest bez granic? Rozum ci tego nie mówi? Mimo to czy pojmujesz
nieskończoność, czy masz pojęcie o czymś, co jest bez końca, ty, któryś się urodził wczoraj i
umrzesz jutro? Ten widok bezkresu spowodował, wszędzie po świecie, największe szaleń-
stwa. Religie płyną z tego źródła; aby posiąść nieskończoność, Katon poderżnął sobie gardło;
chrześcijanie wydawali się na pastwę lwom, hugonoci katolikom; wszystkie ludy na ziemi
wyciągały ramiona ku tej bezmiernej przestrzeni i chciały się w nią rzucić. Szaleniec chce
posiąść niebo; mędrzec podziwia je, klęka, i nie pragnie go.
Doskonałość, mój drogi, tak samo jest nie dla nas, jak nieskończoność. Nie trzeba jej szu-
kać w niczym, żądać od niczego; ani od miłości, ani od piękności, ani od szczęścia, ani od
cnoty; ale trzeba ją kochać, aby być cnotliwym, pięknym i szczęśliwym tyle, ile człowiek
zdoła.
Przypuśćmy, że masz w domu obraz Rafaela, który uważałeś za doskonały; przypuśćmy, iż
wczoraj wieczór, przyglądając się z bliska, odkryłeś w jednej z figur gruby błąd rysunku,
zwichnięty członek lub źle umieszczony mięsień, jak podobno jest w istocie w owej figurze
starożytnego gladiatora; sprawi ci to, oczywiście, wielką przykrość, nie rzucisz wszakże obra-
zu w ogień; powiesz jedynie, że nie jest doskonały, ale że są w nim szczegóły godne podziwu.
Istnieją kobiety, którym wrodzona poczciwość i szczerość bronią mieć dwóch kochanków
naraz. Myślałeś, że twoja kochanka jest z ich liczby; byłoby to lepiej, przyznaję. Odkryłeś, że
cię oszukuje; czyż to powód, aby nią gardzić, znęcać się nad nią, uważać ją za godną nienawi-
ści?
Gdyby nawet twoja luba nigdy cię nie oszukała i gdyby dziś kochała tylko ciebie, pomyśl,
Oktawie, jak miłość jej byłaby daleką od doskonałości, jak byłaby ludzka, mała, określona
prawami światowej obłudy; pomyśl, że inny, ba, niejeden nawet, posiadał ją przed tobą; że
inni będą ją posiadali po tobie.
Zastanów się: przyczyną twej obecnej rozpaczy jest pojęcie doskonałości, które sobie
wytworzyłeś o kochance, a które ona zawiodła. Ale z chwilą gdy dobrze zrozumiesz, że samo
to zasadnicze pojęcie było ludzkie, małe i ograniczone, ujrzysz, iż jeden stopień więcej lub

Podstrony