Sięgając potem po inne materiały, nie opracowane, będą .wiedzieli, jak należy samemu ze względów wychowawczych eliminować niektóre epizody albo je łagodzić, a w pewnych wypadkach odrzucać całą baśń.
Z drugiej jednak strony bajarz zrozumie, że w imię prawdy życiowej nie wolno mu się bawić w sentymentalizm i przez omijanie wszelkich momentów ujemnych podawać dzieciom karmelków zamiast posilnego chleba. Baśń wyrosła z prawdziwego życia przeszłych pokoleń i opowiadamy ją dzieciom, które też żyją życiem realnym.
Chodzi przede wszystkim o to, żeby w tym, co opowiadamy, była wyraźna oś krystalizacyjna. Nie to jest złe, na przykład, w baśni o “Kocie w butach", że występuje w niej spryciarz nie przebierający w środkach, tylko to, że baśń budzi dla niego sympatię słuchaczy. Nic by nie pomogło, gdyby go jakiś bajarz-moralista na końcu “ukarał", bo ten właśnie podziw leży u podstaw całej baśni.
W baÅ›niach opowiadanych dzieciom nie obawiajmy siÄ™ nazywania dobra i zÅ‚a wprost i mocno po imieniu. Bez moralizatorstwa, ale jako rzecz rozumiejÄ…ca siÄ™ sama przez siÄ™. Dziecko tak wÅ‚aÅ›nie wyraża siÄ™ i wartoÅ›ciuje: “dobry staruszek", “zÅ‚a kobieta" itp. Zbrodnia ma być ukarana, a praca, dobroć, mÄ™stwo — nagrodzone, inaczej obrażalibyÅ›my poczucie sprawiedliwoÅ›ci tak silne u dziecka, a mamy to poczucie wyrabiać.
Przeszkody, które dziecko napotka później w życiu realnym, będą miały inne kształty niż te, które zwalczał wdowi syn, idąc na Sobotnią Górę. Jeśli jednak wyłuskamy z baśniowych, zmieniających się obsłonek głębszy sens tych przeszkód, znajdziemy oszukaństwo, chciwość, zastraszenie, głód, pokusę łatwego życia i użycia. Ten ogólny, humanistyczny sens baśni trzeba uwypuklić, nie wpadając w “pouczanie".
Spotykamy się czasem ze zdaniem, że baśni ludowej nie wolno nam przerabiać, że wprowadzając do niej zmiany choćby niewielkie, fałszujemy ją i pozbawiamy autentyczności. Z drugiej strony jednak, gdy sięgniemy do pierwowzorów, przekonamy się, że prawie żadna z baśni zasłyszanych bezpośrednio z ust ludu nie da się opowiedzieć dzieciom dosłownie, tak jak została zanotowana. Nieraz trzeba opuścić pewne epizody, inne rozbudować, aby stały się zrozumiałe. Czasem wystarczy przekształcić niektóre fragmenty, ale najczęściej trzeba opowiedzieć na nowo całą baśń po swojemu. Tak zresztą robili bajarze ludowi, ich poszczególne wersje nigdy nie są identyczne. A my opowiadając dzieciom, musimy jeszcze brać pod uwagę względy pedagogiczne, z którymi oni się nie liczyli.
Do tego dochodzi sprawa języka, gdy formę gwarową musimy przetłumaczyć na język dla dziecka dostępny.
Opracowując baśnie, idźmy drogą pośrednią: nie wahajmy się przed wprowadzaniem pewnych zmian, ale zmieniajmy tylko o tyle, o ile to jest naprawdę konieczne. Nie posługujmy się bezkrytycznie cudzymi przeróbkami, lecz starajmy się zapoznać z wersją oryginalną. Pamiętajmy, że przeróbki dokonywane były nieraz przez literatów i pedagogów o zupełnie innych poglądach, upodobaniach i wymaganiach niż nasze. Pośród baśni polskich i obcych szukajmy nowych, nieznanych ogółowi słuchaczy, aby nasz repertuar odświeżać i wzbogacać.
Uwagi powyższe adresuję oczywiście do bajarzy bardziej wyrobionych i mających odpowiednie możliwości. Oni to przyczynić się mogą w pierwszym rzędzie do renesansu tej dziedziny twórczości artystycznej, jaką jest bajarstwo. Początkujący bajarze z konieczności opowiadają tylko to, co się samo nasunie, gdyż nie potrafią jeszcze ocenić tekstów krytycznie, a wyborem ich kieruje przypadek. Inni mimo odpowiedniego przygotowania i chęci nie są w stanie do oryginalnych różnorodnych tekstów dotrzeć.