X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

- Wiem, �e wydaje ci si�, i� nie b�dziesz m�g� zasn��, ale powiniene� przynajmniej pole�e� przez chwil�.
Naje�y� si�. Wzi�a to za dobry objaw. Przynajmniej nie zamierza� poddawa� si� bezradnie i zmusza� jej, aby zaj�a si� jego �yciem.
- Naprawd�, je�li przynajmniej nie zrobisz sobie zimnego kompresu na oczy, nie b�dziesz w stanie patrze� - nalega�a.
W ko�cu kiwn�� g�ow� i wsta�.
- Przyjdziesz do mnie, je�li dowiesz si� czego�. Zrobisz to, prawda? - Wydawa� si� uznawa� za pewnik to, i� ona spotka si� z babk� i Tarm�.
To by� tak samo dobry pomys�, jak ka�dy inny.
- Zrobi� to - obieca�a i wsta�a, aby odprowadzi� go do drzwi.
Rozstali si� na progu. Kero pop�dzi�a korytarzem do klatki schodowej. Zbieg�a schodami na d� najszybciej, jak mog�a, staraj�c si� nie skr�ci� przy tym karku.
Wsp�lna komnata by�a pusta, lecz w szparze pod drzwiami do "pracowni" Kethry by�o wida� �wiat�o. Zawaha�a si� na moment, rozdarta mi�dzy potrzeb� dowiedzenia si� czego� a niech�ci� przest�pienia progu tych drzwi. Koniec ko�c�w ciekawo�� zwyci�y�a i Kero nacisn�a klamk�.
Drzwi ust�pi�y; otworzy�a je szerzej. Na ko�cu d�ugiej komnaty, przy ma�ym stoliczku z marmurowym blatem, siedzia�a Kethry, pochylona nad du��, czarn� mis�. Obok niej spoczywa�a Tarma, o twarzy jak beznami�tna maska. �wiat�o bij�ce z dna misy o�wietla�o od do�u oblicze Kethry; rozpuszczone, srebrne w�osy tworzy�y mi�kki ob�oczek dooko�a jej g�owy. Kero kaszln�a cicho. Kethry nie zwr�ci�a na ni� uwagi, lecz Tarma podnios�a oczy i skin�a, aby do��czy�a do nich.
�wawo przeby�a zagracony pok�j. Nigdy nie by�a pewna, ile z tych sprz�t�w mia�o zastosowanie magiczne, a ile by�o tylko zwyk�ymi gratami, usuni�tymi tutaj na przechowanie. Na przyk�ad to olbrzymie, zas�oni�te zwierciad�o, czy te� kompletna zbroja, kt�rej najprawdopodobniej nie by�aby w stanie na�o�y� �adna istota ludzka, ani nawet �adna �ywa istota, poniewa� he�m przymocowany by� na sta�e do ramion, a przy�bica po obu stronach do he�mu.
Przewa�nie stara�a si� nie przygl�da� niczemu zbyt dok�adnie. Sta�o tam nieco wypchanych zwierz�t - przynajmniej wydawa�o jej si�, �e by�y to zwierz�ta - na p�kach wzd�u� �cian; kszta�ty, na kt�re lepiej by�o nie zwraca� baczniejszej uwagi, je�li komu� marzy�y si� spokojne sny.
Kiedy zbli�y�a si� do obydwu kobiet, zobaczy�a, �e na dnie misy panuje jaki� ruch; �wiate�ko b��ka�o si� i mieni�o, rzucaj�c drobne, dziwne cienie na twarz Kethry. Kiedy w ko�cu stan�a obok nich, ze strachem i zdumieniem stwierdzi�a, �e z dna misy spogl�da na Kethry miniaturowy cz�owieczek, gestykuluj�cy od czasu do czasu i wywo�uj�cy zmiany �wiate�ka. Za plecami cz�owieczka jarzy�a si� r�owa mgie�ka. �wiate�ko wydawa�o si� pada� z tego mi�kkiego, migotliwego tumanu.
- To jest tylko obraz - powiedzia�a �agodnie Tarma, kiedy Kero znalaz�szy zydel postawi�a go obok. - Syn Kethry, tw�j wuj Jendar.
-... a wi�c, zgodnie z o�wiadczeniem herolda, ksi��� od jakiego� czasu nale�a� do grupy spiskowc�w. Jeden z herold�w, zbrojmistrz, jako� zwietrzy� pr�b� zab�jstwa i kiedy Selenay wyjecha�a konno na �wiczenia, zabrawszy oddzia� m�odych wojownik�w, w pewnej odleg�o�ci ruszy� potajemnie jej �ladem. Tak wi�c, gdy wpad�a w pu�apk� zastawion� przez spiskowc�w, sprawi�a im pewnego rodzaju niespodziank�. Po pierwsze, nikt z nich nie spodziewa� si�, �e Selenay jest t�gim wojownikiem, a po drugie, nie liczyli si� z odsiecz�. Podczas walki Thanel odni�s� �miertelne rany. Zmar� wkr�tce potem.
- �adna strata - odpar�a Kethry, odpr�ywszy si� odrobin�. - Czy s� oznaki, �e Thanel m�g� by� wspierany z Rethwellanu?
- Nie. Nie ma. Nikt z dworu nie wydaje si� sk�onny doszukiwa� si� tego. - Brodaty m�czyzna przekrzywi� g�ow� na bok gestem, kt�ry bardzo upodobni� go do matki. - Matko, chcesz, abym si� tym zainteresowa�?
- Nie. Prawd� powiedziawszy, nie - odpar�a. - Najch�tniej zostawi�abym to Valdemarowi. W tej sytuacji nie jest bezpo�rednio zagro�ony ani Rethwellan, ani kr�lewska rodzina. I mam nadziej�, �e wybaczysz mi moj� ma�ostkowo��.
Jendar potrz�sn�� g�ow�.
- Je�li nalegasz. Musz� przyzna�, �e i ja wola�bym nie wchodzi� w zbytni� za�y�o�� z heroldami. Maj� dobre zamiary, s� naprawd� porz�dnymi lud�mi, lecz zbyt uczuciowymi jak na m�j gust. Zbyt przypominaj� mi ciebie w momentach, gdy ten miecz mia� na co� ochot�.
- Je�li chodzi o mnie, to jedna wizyta w Valdemarze wystarczy - odpowiedzia�a. - Ciesz� si�, �e ledwie przekroczy�am granic�. Czy ty kiedykolwiek tam by�e�?
Wzdrygn�� si�.
- Raz. Tak jak i ty, ledwie przekroczy�em granic�. Bez przerwy czu�em oczy wlepione w m�j kark, lecz kiedy pr�bowa�em odkry�, co tak mnie obserwuje, nigdy nic nie znalaz�em. Mia�em wra�enie, �e to co� by�o bardzo nieprzyjazne i nie zamierza�em przed�u�a� swojego tam pobytu i dowiadywa� si�, co to jest i dlaczego wzbudza takie wra�enie.
- Jest jeszcze gorzej, je�li pos�u�ysz si� magi� - powiedzia�a Kethry z kamienn� twarz�. - Du�o gorzej. A przy okazji: to Kero, twoja siostrzenica.
Miniaturowy cz�owieczek spojrza� na Kero z g��bin misy.
- Wydaje si� dziedziczk� ze strony Shin'a'in - powiedzia� z czym�, co - jak za�o�y�a sobie Kero - by�o u�miechem pe�nym aprobaty. - Kero, gdyby� kiedykolwiek by�a w Wielkim Harsay, wst�p do nas. Szko�a jest tu� za miastem, na jedynym wzg�rzu w promieniu wielu mil. Nietrudno do nas trafi�, jest nas tutaj oko�o czterdziestu, lecz i osada nie liczy wi�cej ni� dwie�cie os�b.
Z pewnym wysi�kiem prze�kn�a �lin�.
- Yhm... dzi�kuj�. Ja... ech... zrobi� to na pewno.
M�czyzna roze�mia� si� weso�o i Kero stwierdzi�a, �e ma takie same, szmaragdowe oczy jak jego matka.
- Taka sama jak ka�dy wojownik, kt�rego dot�d spotka�em... Poka� jej odrobin� magii, a kuli si� i mizernieje.
- Tak, a co ty robisz, kiedy kto� zamierza si� mieczem na twoj� szyj�? - odparowa�a Kethry. W jej g�osie pojawi�a si� nutka rozbawienia.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.