Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Zapożyczając termin z dziedziny nauk
politycznych, określa się niekiedy ten typ grup mianem totalitarnych (bo tak jak w systemie totalitarnym państwo ingeruje i podporządkowuje sobie w pełni życie obywateli, tak tutaj grupy różnego rodzaju przyjmują podobną postawę wobec swoich członków). I znów tendencja
historyczna zdaje się prowadzić do rosnącej i szerokiej kontroli, jakiej podlegają członkowie współczesnych społeczeństw. Wiąże się to z rozwojem technicznych możliwości monitorowania
różnych przejawów aktywności. Potężne bazy danych uzyskiwane przy okazji operacji
bankowych, wydawania kart kredytowych, rejestracji obywateli, pomocy medycznej,
zatrudnienia, funduszy emerytalnych, ubezpieczeń itp., będące w dyspozycji współczesnych korporacji czy biurokracji, stwarzają zagrożenia dla anonimowości i prywatności, co pozwala niektórym socjologom mówić o pojawianiu się „społeczeństwa nadzorowanegoʺ (surveillance society)3. Ostrzegał już przed tym George Orwell w swojej czarnej utopii politycznej.
Świadomość tego zagrożenia rośnie i być może z tego między innymi wynika światowa kariera
programu telewizyjnego „Wielki Bratʺ. Ludzie ciekawi są zobaczyć, jak to jest, kiedy wszystko
co się robi i mówi, jest otwarte na publiczną obserwację. Bo czują, że do pewnego stopnia wszyscy są już dzisiaj podobni do tych zamkniętych w domu „Wielkiego Brataʺ z kamerami telewizyjnymi w ścianach.
Piąte kryterium klasyfikacyjne dotyczy charakteru korzyści, jakie przynosi jednostce
członkostwo w grupie. Niektóre grupy traktowane są przez jednostki instrumentalnie, a udział
w nich ma im przynieść jakieś korzyści poza samym udziałem. Grupy mają nam dopomóc, żeby
zrealizować jakieś nasze cele zewnętrzne wobec uczestnictwa, inne niż samo uczestnictwo. Na
ogół wchodzimy do grupy studenckiej po to, by się czegoś nauczyć i zdobyć dyplom, do grupy
roboczej lub zadaniowej po to, aby zarobić, podnieść swój standard życiowy, uzyskać wysoki prestiż. Natomiast kiedy siadamy z kolegami przy piwie albo idziemy pograć w piłkę na boisko
czy idziemy do dyskoteki ‐ to mamy motywacje autoteliczne (bezinteresowne), nie chodzi nam
o nic więcej niż miłe spędzenie czasu z innymi. Kieruje nami potrzeba rozmowy, bliskości, 151
towarzystwa. Chodzi o to, żeby być razem, pobyć z innymi, pośmiać się, poplotkować, pobawić się. Motywacja ta ma czysty prospołeczny charakter, wyraża naturalną ludzką skłonność do uspołecznienia, towarzyskości. Trzeba tu przypomnieć obserwację, którą czyniliśmy wcześniej,
kiedy rozróżnienie motywów instrumentalnych i autotelicznych było wprowadzone w języku
„działaniowymʺ. Otóż, podkreślaliśmy nieostrość tego rozróżnienia i możliwość sytuacji
pośrednich, łączących obie motywacje. Z jednej strony trwałe w filozofii i socjologii jest marzenie o „pracy zdezalienowanejʺ, która byłaby nie tylko źródłem zarobku, ale polem twórczej samorealizacji i satysfakcji. Marzenie to realizuje się w pewnych zawodach
artystycznych, literackich, naukowych, duszpasterskich. Z drugiej strony zauważa się, jak pewne grupy o charakterze autotelicz‐nym mogą być wykorzystywane do celów
instrumentalnych. Znajomości, kontakty i przyjaźnie nawiązuje się coraz częściej po to, aby zyskać wpływy, informacje, legitymować się „koneksjamiʺ itp. W skrajnym przypadku
cynicznie pozoruje się intymność i bezinteresowność po to, by grupę wykorzystać do własnych
egoistycznych celów. Za Mertonem określaliśmy to jako zjawisko „pseudo‐Gemeinschaftʺ, pozorowanej wspólnoty.
W nowoczesnym społeczeństwie coraz powszechniejszym zjawiskiem jest pojawianie się grup zadaniowych, a więc celowo organizowanych po to, aby zrealizować jakiś projekt, rozwiązać jakiś problem, osiągnąć pewien założony rezultat. Grupy te rekrutują kompetentnych

Podstrony