Teraz nie był tego pewien. Spoglądał na skomplikowaną mapę nieba. Czy brakowało tu gdzieś jakiejś planety? Czy jakaś astronomiczna kula została pominięta w jakiejś konstelacji? Nie miał pojęcia. Mimo to podejrzewał, że rozwiązanie będzie genialnie proste i jasne. Jakiej kuli mam szukać? Głęboka wiedza w dziedzinie astronomii z pewnością nie była warunkiem koniecznym, by znaleźć Świętego Graala.
Brzemienna ma być kula, Róży krzew.
Uwagę Nauczyciela rozproszyło kilku nadchodzących turystów. Wsunął krypteks z powrotem do kieszeni i przyglądał się niechętnie turystom, którzy podeszli do pobliskiego stołu, wrzucili kilka monet do kubeczka na datki i zaopatrzyli się w akcesoria służące do odwzorowywania napisów nagrobnych. Uzbrojeni w węgiel rysunkowy i wielkie kartki grubego papieru, skierowali się prawdopodobnie do popularnego Zakątka Poetów, aby oddać cześć Chaucerowi, Tennysonowi oraz Dickensowi, z zapałem odbijając na kartkach napisy na ich płytach nagrobnych. Nauczyciel był znów sam i teraz podszedł bliżej do grobu, przyglądając mu się dokładnie od góry do dołu. Zaczął od kamiennych, szponiastych nóg sarkofagu, pojechał wzrokiem w górę po sylwetce Newtona, po jego dziełach, obejmując wzrokiem dwóch cherubinów ze zwojami pergaminu wypełnionymi symbolami matematycznymi, po boku piramidy aż do wielkiej kuli z jej konstelacjami, a w końcu doszedł do baldachimu z gwiazd.
Jaka kula powinna tu być? Dotknął krypteksu w kieszeni, jakby miał nadzieję na uzyskanie telepatycznego przekazu z marmurowego arcydzieła Sauničre’a. Tylko pięć liter dzieli mnie od Graala.
Podszedł teraz do narożnika balustrady prezbiterium i wziął głęboki oddech, a potem spojrzał w głąb głównej nawy, na główny ołtarz mieniący się w oddali. Jego wzrok spoczął na złoceniach ołtarza, a potem na jasnoczerwonej narzutce przewodnika, do którego machały dwie bardzo dobrze mu znane postacie.
Langdon i Neveu.
Nauczyciel spokojnie wycofał się za balustradę prezbiterium. Są szybcy. Przewidywał, że Langdon i Sophie w końcu rozszyfrują znaczenie wiersza i zjawią się przy grobie Newtona, ale stało się to prędzej, niż przypuszczał. Wziął głęboki oddech, a potem rozważył wszystkie możliwości. Już się przyzwyczaił do radzenia sobie z niespodziankami. To ja mam krypteks.
Sięgnął do kieszeni i dotknął drugiego przedmiotu, który wzmagał jego pewność siebie. Meduza. Jak się można było spodziewać, wykrywacz metalu zawył, kiedy Nauczyciel przechodził z ukrytą bronią. I jak się również można było spodziewać, ochroniarze wycofali się natychmiast, kiedy spojrzał na nich niechętnie i z góry, a potem pokazał swoje dokumenty. Oficjalny tytuł zawsze przywołuje ludzi do porządku.
Chociaż początkowo Nauczyciel miał nadzieję, że sam rozwikła zagadkę krypteksu i uniknie dalszych komplikacji, teraz czuł, że pojawienie się Langdona i Neveu było w zasadzie dobrą wiadomością. Na razie nie zdołał odnaleźć odniesień do kuli, więc być może uda się wykorzystać ich wiedzę. W końcu, jeśli Langdon odkrył znaczenie wiersza, które doprowadziło ich do grobowca, była spora szansa, że wie też coś o kuli. A gdyby Langdon znał hasło, byłaby to tylko kwestia zastosowania właściwego nacisku.
Oczywiście nie tutaj.
Gdzieś na osobności.
Nauczyciel przypomniał sobie niewielkie ogłoszenie, które zobaczył w drodze do katedry. Natychmiast go olśniło, że to jest idealne miejsce, w które można ich zwabić.
Pozostawało jednak pytanie... Jakiej użyć przynęty.
Rozdział 98
Langdon i Sophie szli powoli północną stroną nawy głównej, trzymając się w półcieniach za olbrzymimi filarami, które oddzielały ich od otwartej przestrzeni nawy. Wprawdzie byli już w połowie wysokości nawy, ale wciąż nie widzieli w całości grobu Newtona. Sarkofagu umieszczonego w niszy, nie było wyraźnie widać z tego miejsca.
— Dobrze, że nikogo tam nie ma — szepnęła Sophie.
Langdon kiwnął głową i poczuł, że trochę mu lżej na duszy. Cała przestrzeń nawy wokół grobu Newtona była pusta.
— Ja podejdę — szepnął. — Zostań w ukryciu na wypadek gdyby ktoś...
Sophie już wyszła z cienia i podążała w kierunku otwartej przestrzeni.
— ...nas obserwował — westchnął Langdon i przyspieszył kroku, żeby się z nią zrównać.
Przeszli po przekątnej nawy w ciszy i wymyślny grobowiec ukazał im się w całym swoim ogromie... Sarkofag z czarnego marmuru... Oparta o stos książek postać Newtona... Dwa uskrzydlone cherubiny... olbrzymia piramida... Ogromna kula.
— Wiedziałeś o tym? — spytała Sophie zdziwiona.
Langdon potrząsnął przecząco głową równie zdumiony jak ona.
— Patrz na te konstelacje wyrzeźbione na kuli — powiedziała Sophie.
Kiedy podchodzili do niszy, Langdon czuł, że tonie. Grobowiec Newtona był pokryty kulami — gwiazdami, kometami, planetami. Brzemienna ma być kula, Róży krzew? Może się okazać, że szukają igły w stogu siana.
— Ciała niebieskie — powiedziała Sophie zmartwiona. — I to całkiem sporo.
Langdon zmarszczył brwi. Jedyny łącznik między planetami a Graalem, który sobie Langdon w tej chwili potrafił wyobrazić, to był pentagram, ale przecież próbowali już związane z nim hasła po drodze do kościoła Temple.
Sophie podeszła blisko do sarkofagu, ale Langdon trzymał się z dala od grobowca, uważnie obserwując przestrzeń wokół nich.
— Divinity — powiedziała Sophie, przechylając głowę i odczytując tytuły książek, o które wspierała się sylwetka Newtona. — Chronology, Optics, Philosophiae naturalis principia mathematica. — Zwróciła się do Langdona. — Coś ci się kojarzy?