Przez krótką okropną chwilę bała się, że zwymiotuje na niebieską sukienkę Katie.
Zgięła się wpół, usiłując powstrzymać nudności. Kilka razy z gardła wyrwał się jej
urywany charkot, jednak zdołała się pohamować.
Wciąż jednak było jej niedobrze. Była oszołomiona i zdezorientowana; miała
wrażenie, że jej głowa stanęła w ogniu. W jej wnętrzu zaczęły huczeć płomienie,
gasząc zewnętrzne światło, napełniając żarem zatoki nosowe i oczodoły.
Gdy Sean i jego partner wchodzili po schodach, położyła się na łóżku, marząc o
tym, by trafił ją grom, oberwał się sufit lub jakaś nieznana siła porwała ją z łóżka i
wyrzuciła przez okno. Wszystkie te katastrofy byłyby lepsze od tej, jaka na nią spadła.
Może jednak Dave kogoś chroni? Czy widział coś, czego nie powinien był widzieć, czy
ktoś mu groził? Może policjanci tylko uważali go za podejrzanego. Nie ulegało
wątpliwości, że żadna z tych możliwości nie oznaczała koniecznie i bezwarunkowo, iż
jej mąż zamordował Katie.
Historyjka o napadzie od początku pachniała kłamstwem. Celeste próbowała o
tym nie pamiętać, stłumić tę myśl, tak jak chmury tłumią blask słońca. Choć przecież
od początku, od chwili, gdy tamtej nocy Dave uraczył ją tą bajeczką, zdawała sobie
sprawę, że bandyci nie zadają ciosu jedną ręką, gdy w drugiej trzymają nóż, i nie
mówią: „Forsa albo życie, koleś. Jedno albo drugie”. Na ogół też mężczyźni tacy jak
Dave, którzy od czasów szkoły podstawowej nie brali udziału w bójkach, nie potrafią
stanąć do walki z bandytami.
Gdyby Jimmy przyszedł do domu z podobną opowiastką... A to całkiem inna
historia. Jimmy, choć szczupłej budowy, mógłby zabić. Wyglądał jak mężczyzna, który
potrafi walczyć, ale nie chce wdawać się w bójki, bo nie jest to mu do niczego
potrzebne. Nadal jednak wyczuwało się, że może okazać się groźny.
Co innego Dave, mężczyzna tajemniczy, w którego posępnym umyśle pracowały
mroczne tryby, a nieruchome spojrzenie broniło dostępu tam, gdzie toczyło się
sekretne życie wyobraźni. Celeste już od ośmiu lat była żoną Dave’a i wciąż miała
nadzieję, że jego wewnętrzny świat w końcu się przed nią otworzy. Jednak się nie
otworzył. Dave żył raczej tam w górze, w świecie swojej głowy, niż tu w dole, w świecie
innych ludzi. Może zresztą te dwa światy wzajemnie się przenikały i ciemność z głowy
Dave’a rozlewała się mrokiem po ulicach East Buckingham.
Czy mógł zamordować Katie?
Przecież zawsze ją lubił.
Zresztą czy Dave... jej mąż... jest zdolny do morderstwa? Do tego, by ścigać córkę
starego przyjaciela w ciemnym parku, zmasakrować ją, słuchać jej krzyku i błagań?
Do wpakowania jej kuli w tył głowy?
Wobec niepodważalnego faktu należało przyjąć, że ktoś jednak okazał się zdolny
do takiego czynu. Czy wobec tego można założyć, że tym kimś mógłby okazać się
Dave?
Istotnie, rozmyślała Celeste, jej mąż żył w swoim tajemniczym świecie.
Prawdopodobnie nigdy nie pozbierał się po krzywdzie, jaką mu wyrządzono, gdy był
chłopcem. Tak, skłamał w sprawie rzekomego napadu, ale może to kłamstwo da się
wytłumaczyć racjonalnymi powodami?
Na przykład jakimi?
Katie została zamordowana w Pen Park niedługo po wyjściu z baru Ostatnia
Kropla. Dave utrzymywał, że poturbował napastnika na parkingu przed tym właśnie
barem. Twierdził, że zostawił go nieprzytomnego, ale nikt tego pobitego nie znalazł. Ci
dwaj policjanci wspomnieli o śladach krwi znalezionych na parkingu. Może Dave
mówił prawdę? Być może...
Celeste uporczywie wracała do chronologii wydarzeń tamtej nocy. Dave
powiedział jej, że był w barze Ostatnia Kropla. Najwyraźniej skłamał w tej sprawie
policji. Katie została zamordowana między drugą a trzecią w nocy. Dave wrócił do
domu dziesięć po trzeciej, zalany cudzą krwią, i opowiedział mało przekonującą
historyjkę, tłumacząc, skąd się wzięła.
A najbardziej jaskrawa zbieżność faktów to: Katie została zamordowana, Dave
wrócił do domu zakrwawiony.