Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


— Tak. I... połączyliśmy się. Tak wyszło. Rathan okazał się silniejszy.
— Ty głupcze! — wybuchnął Kief. Linden przygotował się na długą tyradę, lecz mały Lord Smok nagle złagodniał. Na jego twarzy pojawiło się nawet poczucie winy. — Ale nie tylko ty byłeś nieostrożny — przyznał.
— Co się stało, to się nie odstanie — stwierdziła Tarlna. — Może to i lepiej. A skoro wybrałeś się beztrosko na przejażdżkę, rozumiem, że nic jej nie jest?
Pokręcił głową.
— Całe szczęście — westchnęła. — Czas mu powiedzieć o Tsan Rhilinie, Kief.
Linden odruchowo sięgnął do piersi, szukając szerokiego pasa od pochwy miecza. Ale z niego dureń! Przecież broń leży w jego komnacie. Zupełnie o niej zapomniał. Nagle ogarnął go niepokój. Zastanowił się, czy na pewno widział ją w czasie choroby.
Nie. Był tego pewien. Poczuł pustkę w żołądku. Oblizał suche wargi.
— Gdzie... — zaczął.
— Ukradli go — powiedział szybko Kief, unikając jego wzroku. — Minęło kilka dni, zanim sobie przypomniałem, że tamtej nocy wziąłeś miecz ze sobą. Nie miałeś go, kiedy cię zabierałem z pola.
Linden przełknął głośno.
— Więc ci ludzie, którzy mnie napadli...
— Ukradli Tsan Rhilina — dokończył Kief. — To jedyne logiczne wytłumaczenie. Jeśli znajdziemy miecz, będziemy mieć winnych.
— O bogowie! — szepnął Linden. Mimo ciepłego wieczoru przeszedł go zimny dreszcz. Stratę miecza odczuł jak cios w serce. Ta broń towarzyszyła mu w wielu ważnych momentach, dostał ją od Brama... Co powie jemu i Rani, gdy w końcu znajdzie się po drugiej stronie? To była niemal jedyna pamiątka po dwojgu ludziach, których najbardziej kochał przez większą część życia.
Miał chęć rozwalić całą Casnę, kamień po kamieniu.
— Czy podjęto już jakieś kroki, żeby go odnaleźć? — zapytał. Kief bezradnie rozłożył ręce.
— Woleliśmy tego nie rozgłaszać. Księżna Alinya potajemnie wysłała na miasto swoich agentów. Rozglądają się, ale jeszcze nie wpadli na żaden ślad.
Linden oddychał z trudem. Tak bolesna strata groziła mu powtórnym pogrążeniem się w czarnej rozpaczy, z której dopiero się otrząsnął. Odnalazł w sobie jednak tyle siły, żeby się nie poddać.
— Będzie lepiej, jeśli wrócę do swojego domu, Kief. Niech ludzie zobaczą, że doszedłem do siebie.
A złodzieje może się wystraszą, pomyślał. Shan wolno ominął dwa pozostałe konie.
— Dobry pomysł — zgodził się Kief. — Chodziły już plotki o twojej śmierci. Ale...
— Tak? — Linden zatrzymał ogiera.
Kief wskazał kciukiem za siebie.
— Tym razem weź ze sobą eskortę.
58
Althume czekał na wysokich murach obronnych pałacu. Było tu chłodniej niż na dole, upał mniej dawał się we znaki. Lekka południowa bryza przynosiła orzeźwiający zapach oceanu, który połyskiwał na horyzoncie.
Mag był zmęczony. Odprawianie tajemnych ceremonii wyczerpywało go. Wprawdzie mógł odzyskać siły, wykorzystując moc zgromadzoną w klejnocie, ale wolał ją oszczędzać. Ziewnął. Wbrew woli musiał przerwać na kilka dni zajmowanie się magią. Chłopcom sprzedającym się na ulicach Casny chwilowo nic nie groziło.
Usłyszał znajome kroki na kamiennych stopniach. Rozejrzał się szybko; w pobliżu nikogo nie zauważył. To dobrze — nie ma potrzeby udawać uniżonego sługi. Nudziło go to coraz bardziej.
— Dużo przyjemniej tutaj na górze — odezwał się Peridaen.
— Owszem. Chłodniej i bardziej dyskretnie — przyznał Althume. — A jaki widok na twoje przyszłe królestwo!
Książę wykonał gest odpędzający nieszczęście.
— Nie kuś bogów, Kas. To jeszcze nie koniec, a oni nie lubią zbytniej pewności siebie.
Mag wzruszył ramionami. Nie był przesądny.
— Zapewne słyszałeś ostatnie wieści?
— Mówisz o wczorajszym powrocie Lindena Rathana do miejskiego domu?
— Tak. I co?
— Trzeba zacząć działać. Obrady muszą być wznowione jak najszybciej.
Peridaen przygładził brodę.
— Po tylu wysiłkach, żeby je zawiesić? Pamiętaj, że szala zwycięstwa przechyla się na stronę Berena. Musimy coś wymyślić, bo inaczej...
— Regencja przestała być ważna — przerwał Althume. — Mamy szansę...
— Nie. Już ci mówiłem. Chcę zostać regentem. Trzymajmy się pierwotnego planu.
— Zapomnij o nim! — wycedził poirytowany mag. — Wiem, że się uda. Już raz jej dosięgnąłem za pomocą klejnotu. Możemy to zrobić w każdej chwili. Zastanów się. To byłoby największe osiągnięcie Bractwa w jego dziejach. Owszem, Bractwu przydałby się lojalny regent, ale co innego mieć na usługach Kobietę Smoka. Pomyśl o tym, do diabła!
— Już myślałem. Możesz zabić Sherrine, a Ranna z całą pewnością — odparł książę.
— Mam ci przypomnieć, książę, na czyj rozkaz zginęła twoja siostra i jej mąż? Masz już na rękach krew swojej rodziny, więc...
— Dax za dużo wiedział! — wrzasnął Peridaen. — A moja siostra zwróciła się przeciwko mnie! Oboje byli dorośli. Nie zabijam dzieci.
Althume naciskał dalej.
— Tak? A napój?
— Tylko otępia chłopca, czyni go posłusznym. Sam mówiłeś, że nie zagraża jego życiu. — Książę odepchnął się od muru, o który się opierał. — Zabraniam ci zmieniać pierwotny plan. Rozumiesz?
Mag przyjrzał mu się, zastanowił i uznał, że lepiej się wycofać. Na razie.