X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Był to widok tak wspaniały, że czarodziej mógł się tylko przyglą­dać.
- Modlę się, żeby to wystarczyło - wyszeptał Korialstrasz. - Ale obawiam się, że tak nie będzie. - Spojrzał w dół na malutką postać obok niego. - Co powiesz, Rhoninie? Czy zrobisz tak, jak pragną?
Dla samej Vereesy by się zgodził.
- W porządku.
 
* * *
Dla Tyrana walka skończyła się szybko, a wraz z nią jego życie. Skrzydła Śmierci ryczał triumfalnie, ściskając bezwład­ne ciało smoka. Krew wciąż sączyła się z kilkunastu głębo­kich ran - w większości na piersi czerwonego - zaś łapy Ty­rana pokrywały oparzenia, efekt dotknięcia kwaśnego jadu, który spływał z ognistych żył na ciele czarnego. Nikt, kto dotknął Skrzydeł Śmierci, nie unikał cierpienia.
Mroczny ponownie zaryczał, po czym wypuścił martwe ciało. Tak naprawdę to oddał przysługę choremu czerwone­mu. Czyż nie cierpiałby bardziej, gdyby zmuszono go do ży­cia z chorobą? Skrzydła Śmierci zapewnił mu zejście godne wojownika, nawet jeśli bitwa była łatwa.
Zaryczał po raz trzeci, chcąc, żeby wszyscy usłyszeli o je­go zwycięstwie...
... i odkrył, że z zachodu również rozbrzmiewają ryki.
- Jaki głupiec się odważył? - syknął. Niejeden głupiec, zobaczył od razu Skrzydła Śmierci, lecz trójka. I to nie zwyczajna trójka.
- Ysssera... - powitał ich zimno. - I Nozdormu, i mój dro­gi przyjaciel Malygosss...
- Czas skończyć z twoim szaleństwem, bracie - stwierdzi­ła spokojnie smukła zielona smoczyca.
- Nie jestem twoim bratem w niczym, Ysero. Otwórz oczy na ten fakt i zdaj sobie sprawę, że nic nie powstrzy­ma mnie przed rozpoczęciem nowej ery dla naszego ro­dzaju!
- Chodzi ci tylko o erę, w której będziesz władał, o nic więcej.
Czarny pochylił głowę.
- Dla mnie to jedno i to samo. Lepiej wracaj do snu. A ty, Nozdormu? W końcu wyjąłeś głowę z piasku? Nie przypo­minasz sobie, kto jest tu najmocniejszy? Nawet was troje nie wystarczy!
- Twój czasss minął! - splunął błyszczący brązowy lewiatan. Oczy z klejnotów płonęły. - Chodź! Zajmij miejsssce w mojej kolekcji rzeczy, które już przeminęły...
Skrzydła Śmierci prychnął.
- A ty, Malygosie? Czy nie masz nic do powiedzenia stare­mu towarzyszowi?
W odpowiedzi mroźna, srebrno-błękitna bestia szeroko otworzyła paszczę. Wystrzelił z niej strumień lodu, otaczając Skrzydła Śmierci z niezwykłą dokładnością. Kiedy jednak lód dotknął przerażającego smoka, przekształcił się, zmieniając się w tysiące tysięcy malutkich, przypominających kraby isto­tek, które próbowały wgryzać się w łuski i ciało nosiciela.
Skrzydła Śmierci zasyczał, a z karmazynowych żył wypły­nął kwas. Stwory Malygosa ginęły setkami, aż pozostało ich tylko kilka.
Wprawnie używając dwóch pazurów, czarny smok uchwy­cił jedną z pozostałych istotek, po czym połknął ją w całości. Uśmiechnął się do przeciwników, ukazując ostre zęby.
- A więc to tak ma być...
Z potężnym rykiem rzucił się na nich.
 
* * *
- Nie pokonają go! - szeptał Korialstrasz, kiedy wraz z Rhoninem zbliżał się do oblężonej kolumny orków. - Nie mogą!
- Więc po co to w ogóle robią?
- Ponieważ wiedzą, że czas się przeciwstawić, niezależnie od wyniku! Wolą odejść z tego świata, niż patrzeć, jak ginie w straszliwym uścisku Skrzydeł Śmierci!
- Nie możemy im w jakiś sposób pomóc?
Milczenie smoka było odpowiedzią.
Rhonin patrzył na orki przed nimi, myśląc o własnej śmier­telności. Nawet jeśli uda mu się odebrać artefakt Nekrosowi, jak długo go utrzyma? W rzeczy samej, co mu to da? Czy będzie umiał się nim posługiwać?
- Kras... Korialstraszu, dysk ma w sobie moc wielkich smoków, prawda?
- Wszystkich, za wyjątkiem Skrzydeł Śmierci, dlatego moc dysku nie ma na niego wpływu.
- Ale nie może go sam używać ze względu na jakieś zaklę­cie, które rzucili inni?
- Na to wygląda... - Smok skręcił.
- Jak myślisz, co może zrobić dysk?
- Wiele rzeczy, ale żadna z nich nie jest w stanie bezpo­średnio czy pośrednio wpłynąć na mrocznego. Rhonin skrzywił się.
- Jak to możliwe?
- Jak długo zajmowałeś się magią, przyjacielu?
Czarodziej zachmurzył się. Ze wszystkich sztuk, magia była jedną z najbardziej sprzecznych, rządziła się własnymi pra­wami, które w najlepszym wypadku były niestabilne.
- Punkt dla ciebie.
- Wielcy się zdecydowali, Rhoninie! Mając szansę wzię­cia Duszy Demona, nie tylko uwolnisz moją królową, która bez wątpienia podąży im na pomoc, lecz również zyskasz możliwość zgniecenia resztek Hordy! Dusza Demona może tego dokonać, jeśli nauczysz się nią posługiwać.
Nawet się nad tym nie zastanawiał, ale oczywiście taki ar­tefakt dobrze posłużyłby mu przeciwko orkom.
- Za długo zajmie mi nauczenie się, jak się nią posługi­wać!
- Orki nie miały chętnych nauczycieli! Nie jestem jednym z piątki, ale mogę pokazać ci wiele, tak sądzę!
- Zakładając, że obaj przeżyjemy... - szepnął mag do sie­bie.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.