23.15
Yvon Julien de Margeau ubrany był w czerwony, jedwabny szlafrok od Diora, luźno przewiązany w talii i odsłaniający tors porośnięty siwymi włosami. Wszystkie szklane drzwi apartamentu były otwarte, a chłodny, pustynny wiatr wpadał do pokoju. Na szerokim balkonie ustawiono stół; stąd Yvon podziwiał Nil i jego deltę. Przed nim wyrastała potężna wieża obserwacyjna na wyspie Gezira. Na prawym brzegu widział hotel Hilton i jego myśli powróciły do Eryki. Była inna niż kobiety, które zdążył poznać. Szokowało, a jednocześnie pociągało go jej zafascynowanie egiptologią, nie rozumiał jednak jej podejścia do kariery. Po chwili wzruszył ramionami i zaczął o niej myśleć w sposób, który był mu najbliższy. Eryka nie należała do najpiękniejszych kobiet, z którymi zdarzyło mu się przebywać, a jednak biła od niej subtelna, choć silna zmysłowość.
Na środku stołu stała teczka po brzegi wypełniona papierami, które znalazł u Abdula Hamdiego. Raoul leżał wyciągnięty na kanapie, pochłonięty przeglądaniem listów uważnie przestudiowanych już przez Yvona.
- Alors! - wykrzyknął niespodziewanie Yvon, uderzając dłonią w jeden z listów. - Stephanos Markoulis. Hamdi korespondował z Markoulisem! To przedstawiciel ateńskiego biura podróży.
- Może właśnie tego szukamy - odezwał się z nadzieją w głosie Raoul. - Myślisz, że to jakieś pogróżki?
Yvon nie przerywał czytania. Po kilku minutach podniósł wzrok.
- Tego nie jestem pewien. Pisze, że jest zainteresowany sprawą i chciałby pójść na kompromis. Nie wyjaśnia jednak, co to za sprawa.
- Mógł mieć na myśli tylko posąg Setiego - stwierdził Raoul.
- Być może, ale intuicja mówi mi coś innego. Znam Markoulisa, gdyby chodziło tylko o statuę, napisałby wprost. To coś poważniejszego. Z pewnością Hamdi groził mu.
- Jeśli to prawda, Hamdi nie był głupcem.
- Był skończonym głupcem - zaprzeczył Yvon. - Przecież nie żyje.
- Markoulis korespondował także z naszym zamordowanym łącznikiem w Bejrucie - zauważył Raoul.
Yvon przyjrzał mu się uważnie. Zapomniał o powiązaniach Markoulisa z bejruckim łącznikiem.
- Moim zdaniem powinniśmy zacząć od Markoulisa. Wiemy, że handluje egipskimi antykami. Spróbuj połączyć się z Atenami.
Raoul podniósł się z kanapy i zamówił rozmowę u hotelowej telefonistki. Po minucie oznajmił:
- Ta noc jest zadziwiająco spokojna, jeśli chodzi o rozmowy telefoniczne. Tak przynajmniej twierdzi telefonistka. Nie powinno być problemu z uzyskaniem połączenia. Jak na Egipt to cud.
- W porządku - rzucił Yvon, zamykając teczkę. - Hamdi korespondował ze wszystkimi ważniejszymi muzeami świata, ale Markoulis nadal jest poza naszym zasięgiem. Naszą jedyną nadzieją jest Eryka Baron.
- Myślę, że nie będziemy mieć z niej większego pożytku - oświadczył Raoul.
- Mam pewien pomysł - poinformował go Yvon, zapalając papierosa. - Eryka widziała twarze dwóch mężczyzn zamieszanych w morderstwo.
- Być może, ale wątpię czy potrafiłaby ich rozpoznać.
- Racja. Ale to nie ma żadnego znaczenia, jeśli zabójcy myślą, że może ich rozpoznać.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Czy można powiadomić kairski półświatek, że Eryka Baron była świadkiem morderstwa i jest w stanie zidentyfikować zabójców?
- Ach! - Na twarzy Raoula pojawiło się zrozumienie. - Teraz pojmuję. Chcesz ją wykorzystać jako przynętę dla morderców.
- Dokładnie. Na razie policja nie może nic zrobić w sprawie Hamdiego. Departament Zabytków nie uczyni nic, jeśli nie uzyska informacji na temat posągu Setiego, a to oznacza, że Ahmed Khazzan wypadnie z gry. To jedyna osoba, która może nam narobić kłopotów.
- Istnieje pewien istotny problem - stwierdził Raoul poważnym głosem.
- Jaki? - zapytał Yvon, wyciągając papierosa.
- To bardzo niebezpieczne przedsięwzięcie. Właściwie wyrok śmierci na pannę Erykę Baron. Pewien jestem, że ją zabiją.
- Czy ktoś może ją ochronić? - zastanowił się Yvon, pamiętając wąską talię dziewczyny, jej ciepło i nadzwyczajne poczucie rzeczywistości.
- Być może, jeśli zatrudnimy właściwą osobę.
- Masz na myśli Khalifę?
- Tak.
- Zawsze sprawia kłopoty.