Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

I to by było tyle - Georgie wydała na świat tyle dzieci, ile zamierzała. Teraz, kiedy leciała do Waszyngtonu, żeby spędzić weekend z Hugonem, brała ze sobą niańkę. Czasami Sara, Jamie i niańka zostawali z Hugonem w domu w Georgetown, a Georgie wracała sama do mieszkania na Manhattanie.
Chciałbym, żebyś czasem znowu ubierała się kolorowo, Georgie - powiedział Hugo. - Śniłaś mi się wczoraj w nocy w cytrynowej sukience. Obudziłem się tęskniąc za tobą w żółcieniach. Miałaś ją na sobie tej nocy, kiedy poznaliśmy się na statku na Tamizie, pamiętasz?
Po urodzeniu Jamiego, zamiast poddać się choćby najlżejszej depresji poporodowej, Georgie zmieniła styl ubierania: w zimne miesiące chodziła teraz w czerni, a w gorące w bieli. Sama przyznawała, że czerń i biel to oznaka afektacji.
- Oczywiście, że tak. Ale skoro mam na to ochotę, czemu nie?
Pierwsze urodziny Jamiego wypadły w środę, ale uczcili je niedzielnym lunchem w domu w Georgetown. Georgie wiedziała, że Jamiemu daleko do podniecenia w związku z przeżyciem pełnego roku na ziemi, ale Sara była już dość duża, by przywiązywać wagę do kalendarza. W pewnym sensie, urodziny obchodzono dla niej. Właśnie pomogła braciszkowi zdmuchnąć świeczkę, kiedy w sąsiednim pokoju zadzwonił telefon. Hugo poszedł odebrać i po minucie wrócił.
- Do ciebie, Georgie. To Ralph Kernon. Skoro zadzwonił osobiście, powinnaś się nagrodzić kawałkiem tortu.
W skład imperium Kernona wchodził jeden z trzech czołowych tygodników amerykańskich. Kernon słynął ze skuteczności i nie widział potrzeby marnowania energii na wstępy. Georgie zdążyła się zaledwie przywitać, kiedy Kernon wystrzelił chrypiącym głosem krótką serię twierdzeń i pytań retorycznych, które charakteryzowały jego sposób konwersacji.
- Przyszło mi właśnie na myśl kilka spraw. Nadszedł czas, żeby redaktorem czołowego tygodnika informacyjnego została kobieta. Która dziennikarka nadaje się do takiej pracy? Musi mieć amerykańskie korzenie. Dobrze, możesz powiedzieć, że brytyjskie pochodzenie nie przeszkodziło Tinie Brown czy Annie Wintour zostać redaktorkami amerykańskich magazynów.
Georgie milczała.
- Obie wykorzystały swoją brytyjskość: zapewniła im głębię wglądu wynikającą z dystansu - oświadczył, po czym momentalnie ocenił własne stwierdzenie. - Ale one potrzebowały wglądu tylko w kosmopolityczne życie towarzyskie. “World” musi mieć redaktorkę znającą instynktownie trzy i ćwierć miliona czytelników w całym tym cholernym kraju. Jak można oczekiwać, żeby wiedza angola o Ameryce sięgała poza rzekę Hudson?
Kernonowi nie przyszło do głowy, żeby zrobić po tym pytaniu choćby minimalną pauzę. Natychmiast ciągnął dalej.
- Co najmniej trzy miliony spośród naszych czytelników należą do amerykańskiej klasy średniej. Jeśli mają nadal identyfikować się z “Worldem”, redaktorka musi mieć pewne amerykańskie doświadczenia, na przykład pochodzić z rodziny maklera giełdowego z Chicago, farmera z Missouri czy teksaskiego prawnika. Musi wyczuwać szóstym zmysłem ludzi, których nazywam prawdziwymi Amerykanami. Redaktorka musi znać czytelników. Sztuczka polega na tym, żeby każdy artykuł był przystępny i nieformalny dla laika, a na przyzwoitym poziomie dla profesjonalisty. Znam twoją pracę. Wiem, że urodziłaś się i wyrosłaś w Lincoln w stanie Nebraska. Chcę o tym usłyszeć.
Chrypiący głos nagle umilkł.
Po jego drugim zdaniu Georgie usiadła na najbliższym krześle, w jednej dłoni trzymając telefon, a na drugiej opierając twarz, by móc się maksymalnie skupić.
Kiedy w słuchawce zapadła nagle cisza, Georgie wiedziała bez dodatkowych ponagleń, że nadeszła jej kolej, by mówić bez wstępu. W ułamku sekundy postanowiła jak najkorzystniej przedstawić swe amerykańskie dzieciństwo. Musi dać Kernonowi do zrozumienia, że chętnie udzieli mu wszystkich informacji, ale opuści szczegóły, które zwróciłyby jego uwagę na jej młody wiek. Opuści też część doświadczeń amerykańskich, które zdobyła jako żona Hugona; Kernon już o tym wiedział.
- Mój dziadek miał małą farmę pod Lincoln, jednak moja rodzina mieszkała w mieście. Mój ojciec pracował dla Wytwórni Konserw Spożywczych w Lincoln. Moje siostry są znacznie starsze niż ja. Chodziły do szkoły średniej, kiedy umarł dziadek. Wtedy wróciliśmy na farmę.
Przerwała. Zdawało się jej, że wygłosiła niezwykle długi monolog. Ponieważ Kernon powiedział wszystko, wiedziała, że musi mówić dalej.