Trudno było zebrać myśli. Prawie niemożliwe, aby się
skoncentrować. Marzył o tym, aby pojechać do domu, wziąć prysznic i wypić kilka szklanek
wody z lodem. Wstał i zasunął żaluzje. W komisariacie nie było klimatyzacji. Nie opłacało się
jej montować ze względu na zbyt małą liczbę dni w roku, kiedy byłaby przydatna. Na jesieni
miał się tu odbyć remont, istniała więc nadzieja, że może zostaną zainstalowane również
urządzenia klimatyzacyjne. Do cholery, trzeba mieć warunki, aby pracować nad
rozwiązaniem skomplikowanej zagadki trzech morderstw, pomyślał z wściekłością.
Oczywiście znalezienie pokrwawionych ubrań ofiar był wielkim krokiem naprzód. Miał
zamiar udać się do tej budy trochę później. Teraz pracowali tam technicy, więc nie chciał im
przeszkadzać. Zaczął kartkować segregatory ze spisanymi zeznaniami. Trzy segregatory -
jeden dotyczył Heleny Hillerström, drugi Fridy Lindh i trzeci Gunilli Olsson. Knutas miał
nieprzyjemne uczucie, że przeoczył jakieś fakty. Udowodniła to na przykład wizyta w
Sztokholmie, kiedy to od rodziców Heleny dowiedział się o aborcji, o której nikt wcześniej
nie wspomniał. Postanowił więc ponownie bardzo dokładnie przejrzeć wszystkie zeznania.
Musiał sprawdzić, jak inni przeprowadzili zlecone im przesłuchania. Chciał zacząć od
rodziców ofiar.
Gunilla Olsson ich nie miała, jej brata nadal nie udało się odszukać. Otworzył
segregator Fridy Lindh. Gösta i Majvor Persson, Gullvivegränd 38 w Jakobsberg. Miał zamiar
pojechać do nich osobiście, ale znalezienie zakrwawionych ubrań przeszkodziło mu w tym.
Zaczął czytać. Zdawało się, że przesłuchanie było przeprowadzone w sposób prawidłowy, ale
komisarz chciał mimo wszystko porozmawiać z nimi osobiście. Słuchawkę podniesiono po
czwartym sygnale. Po drugiej stronie słychać było słaby i cichy głos kobiecy.
- Persson.
Knutas się przedstawił.
- Niech pan porozmawia z moim mężem - powiedziała kobieta jeszcze ciszej, prawie
niedosłyszalnie. - Jest w ogrodzie, zaraz go zawołam, proszę chwilę zaczekać.
Po chwili odezwał się jej mąż.
- Tak, halo?
- Komisarz policji kryminalnej Anders Knutas z Visby. ProwadzÄ™ dochodzenie w
sprawie zamordowania pańskiej córki. Wiem, że byliście państwo przesłuchiwani przez
policję, ale chciałbym panu zadać jeszcze kilka pytań.
- ProszÄ™.
- Kiedy widzieliście państwo córkę po raz ostatni?
Nastąpiła krótka przerwa. Persson odpowiedział bezdźwięcznym głosem.
- To było bardzo dawno temu. Niestety nie widywaliśmy się często. Kontakty między
nami mogłyby być o wiele lepsze. Ostatni raz widzieliśmy się przy ich wyprowadzce. Dzieci
przyszły się pożegnać. I to był ostatni raz, kiedy je widzieliśmy.
Znowu przerwa, trochę dłuższa. Za chwilę znowu zabrzmiał głos.
- Ale rozmawiałem z nią przez telefon w ubiegłym tygodniu, gdy Linnea skończyła
pięć lat. Chciałoby się przynajmniej móc porozmawiać z wnukami, gdy mają urodziny.
- Jaka była Frida wtedy, w trakcie tej rozmowy?
- Była zadowolona. Mówiła, że coraz lepiej czuje się na Gotlandii. Na początku było
jej ciężko tam się zaaklimatyzować. Właściwie nie chciała się przeprowadzać. Zrobiła to dla
Stefana. Akurat musiała poznać Gotlandczyka. Nie znosiła Gotlandii, nie chciała nawet
wspominać czasów, gdy tam mieszkaliśmy.
Knutas zaniemówił. Nie mógł pojąć tego, co usłyszał po drugiej stronie linii.
- Powiedział pan, że mieszkaliście wcześniej na Gotlandii? - zasapał Knutas.
- Tak, pojechaliśmy tam na próbę, ale zostaliśmy tylko kilka miesięcy.
- Co państwo tam robiliście?
- Byłem wojskowym i przeniesiono mnie służbowo do P18. Ale to było dawno temu.
W latach siedemdziesiątych. Wynajęliśmy dom w Jakobsberg. Ale nie czuliśmy się tam
dobrze. Szczególnie Frida uważała, że jest strasznie. Wagarowała i była nieznośna. Nie
można było dać sobie z nią rady.
- Dlaczego nie powiedział pan o tym wcześniej policji? - zapytał Knutas wzburzony.
Nie mógł opanować swojego zniecierpliwienia.
- Właściwie nie wiem. To było tak krótko. I tak dawno temu.
- W którym roku dokładnie mieszkaliście państwo w Visby?
- Niech pan zaczeka chwilę... To musiała być wiosna siedemdziesiątego ósmego. To
szczególnie dla Fridy było niekorzystne. Musiała zmienić szkołę w szóstej klasie.
Wyjechaliśmy w czasie Wielkanocy.
- Jak długo mieszkaliście na wyspie?
- Zamierzaliśmy zostać około roku, ale moja żona zachorowała na raka i chciała
wracać do Sztokholmu, aby być bliżej rodziny. Wyjechaliśmy z początkiem lata.
- Gdzieście państwo mieszkali?
- Nie pamiętam, jak nazywała się ta ulica. To było zaraz za murem. Iris i coś.
Irisdalsgatan czy coÅ› takiego.
- Frida chodziła do szkoły w Norrbacka?
- O tak, tak nazywała się ta szkoła.
Po zakończonej rozmowie komisarz zadzwonił na telefon komórkowy Kihlgårda.
Chciał mu powiedzieć, że ma właśnie ochotę na kotlet jagnięcy w restauracji Lindgården.
- Frida Lindh mieszkała jako dziecko w Visby - zaczął rozmowę.
- Co ty mówisz?
- Tak, mieszkała tu kilka miesięcy, kiedy chodziła do szóstej klasy. Jej ojciec był
wojskowym i stacjonował tu, w Visby.
- Kiedy to było?
- W siedemdziesiątym ósmym roku na wiosnę. Frida chodziła do szkoły w Norrbacka i