- Tak było! - oznajmił głośno. -A teraz drow i tropiciel spiskują przeciwko wam wszystkim! Musicie ich zmiażdżyć i zgnieść, zanim przyjdą tu i zmiażdżą was! Tropiciel sprowadzi swoje zwierzęta i elfy - dużo, dużo elfów - i krasnoludy też, przeciwko Graulowi!
Wzmianka o przyjaciołach Montolio, zwłaszcza elfach i krasnoludach, których lud Graula nienawidził ponad wszystko na świecie, wywołało na każdej twarzy kwaśne miny i spowodowało, że niejeden ork oglądał się nerwowo przez ramię, jakby spodziewał się, że już w tej chwili armia tropiciela otacza obóz.
Graul wpatrywał się prosto w szamana.
- Ten Który Patrzy musi pobłogosławić atak - szaman odpowiedział na nie wypowiedziane pytanie. - Podczas nowego księżyca! - Graul przytaknął, a odziany na czerwono ork obrócił się, przywołał do swego boku dwudziestu wojowników i odszedł, by rozpocząć przygotowania.
Graul sięgnął do sakiewki i wyciągnął dla Roddy'ego garść srebrnych monet. McGristle nie dostarczył żadnych informacji, których król już by nie znał, jednak deklaracja łowcy nagród o spisku przeciwko plemieniu orków zdecydowanie pomogła Graulowi nastawić podejrzliwego szamana przeciwko ślepemu tropicielowi.
Roddy bez narzekania przyjął żałosną zapłatę, uważając za wystarczający fakt, iż udało mu się osiągnąć swój cel, i odwrócił się, by odejść.
- Zostajesz - Graul powiedział nagle za jego plecami. Na znak króla kilku strażników podeszło do łowcy nagród. Roddy zerknął podejrzliwie na Graula.
- Gość - wyjaśnił spokojnie król orków. - Dołącz do walki. Roddy nie miał większego wyboru.
Graul odesłał strażników i wszedł z powrotem do swojej jaskini. Strażnicy tylko wzruszyli ramionami i uśmiechnęli do siebie, nie mając zamiaru wracać do środka i stawać przed gośćmi króla, zwłaszcza wielkim wilkiem o srebrnym futrze.
Gdy Graul wrócił do środka, odwrócił się do innego gościa. -Miałeś rację - powiedział do małego skrzata.
- Jestem-dość-dobry-w-zdobywaniu-informacji - pisnął Te-phanis, po czym dodał w myśli - I-w-stwarzaniu-dogodnych-sy-tuacji!
Tephanis uważał w tym momencie, że jest przebiegły, ponieważ nie tylko poinformował Roddy'ego, że drowjest w zagajniku Montolio, lecz również zaaranżował pomoc Króla Graula. Tephanis wiedział, że Graul nie przepada za ślepym tropicielem, i gdy obecność drowa służyła za wymówkę, Graul mógł w końcu przekonać szamana, by pobłogosławił atak.
- Caroak pomoże w walce? - spytał Graul, spoglądając podejrzliwie na wielkiego i nieprzewidywalnego srebrnego wilka.
- Oczywiście - powiedział natychmiast Tephanis. - Również-w-naszym-interesie-leży-zniszczenie-tych-dwóch!
Caroak, rozumiejąc każde wypowiedziane przez nich słowo, wstał i ruszył powoli w stronę wyjścia. Strażnicy nie próbowali go zatrzymywać.
- Caroak-sprowadzi-worgów - wyjaśnił Tephanis. - Potęż-na-siła-zbierze-się-przeciwko-ślepemu-tropicielowi. Zbyt-długo-był-wrogiem-Caroaka.
Graul przytaknął i zaczął rozmyślać o nadchodzących tygodniach. Gdyby zdołał się pozbyć tropiciela i drowa, jego dolina byłaby zdecydowanie bezpieczniejsza niż w ostatnich latach -po przybyciu Montolio. Tropiciel rzadko walczył osobiście z orkami, jednak Graul wiedział, że to jego zwierzęcy szpiedzy zawsze ostrzegali przejeżdżające karawany. Graul nie pamiętał, kiedy ostatnim razem jego wojownicy schwytali nie przygotowaną karawanę w ulubiony przez orki sposób. Jeśli jednak nie będzie tropiciela...
Szybko zbliżało się lato, punkt kulminacyjny sezonu handlowego. Orki będą miały w tym roku sporo łupów.
Wszystkim, czego Graul potrzebował w tej chwili, było potwierdzenie od szamana, że Ten Który Patrzy, orczy bóg Gru-umsh Jednooki, pobłogosławi atak.
Nowy księżyc, nów, święty czas dla orków oraz okres, kiedy zgodnie ze swoimi słowami szaman będzie mógł się dowiedzieć o zamiarach boga, nadejdzie za ponad dwa tygodnie. Ochoczy do walki i niecierpliwy Grani narzekał na opóźnienie, wiedział jednak, że musi czekać. Będąc znacznie mniej religijny, niż sądzili pozostali, Graul zamierzał zaatakować niezależnie od decyzji szamana, jednak przebiegły król nie sprzeciwi się otwarcie duchowemu przywódcy plemienia, jeśli nie będzie to absolutnie niezbędne.
Nów nie był zbyt odległy, mówił sobie Graul. Wtedy pozbędzie się zarówno ślepego tropiciela, jak i tajemniczego drowa.