- To może pana zaciekawić.
Wyjaśniał zastosowanie przyrządu, a nayeb oglądał go dokładnie ze wszystkich stron; był bardzo przejęty, o czym świadczył roziskrzony wzrok.
- Mówisz, lordzie, że zawsze wskazuje północ? - Abdul Samut Khan obracał kompasem, zafascynowany poruszającą się igłą.
- Dokładnie. Można go użyć, chcąc na przykład wyznaczyć kierunek do Mekki.
- Ach... - Abdul Samut Khan skinął głową z entuzjazmem. - To naprawdę wielce świątobliwy przedmiot. Czy mogę go od ciebie, lordzie, odkupić?
- Nie, ponieważ jest to podarunek w ramach wdzięczności za to, że gościsz mnie w swoim domu.
Po kilku słowach sprzeciwu Abdul Samut Khan przyjął kompas, wielce zadowolony z prezentu; wyglądało na to, że ogromnie lubił podarki - im wartościowsze, tym lepiej. W dobrych nastrojach, gospodarz i jego gość skupili się na posiłku, składającym się z jagnięcych kebabów, ryżu, chleba, herbaty i luksusowej kawy.
- Proszę mi powiedzieć coś więcej o śmierci majora Camerona - zaczął Ross, kiedy skończyli jeść.
Abdul Samut Khan westchnął.
- Tak, to smutna historia. Mój pan bardzo się zdenerwował, że major Cameron pojechał najpierw do Kokandu, wroga Buchary. Być może zostałoby mu to jakoś wybaczone, gdyby się nie okazało, że major nie miał ze sobą listów uwierzytelniających od królowej Anglii. Ten brak rzucił cień na jego referencje.
Ross uniósł brwi.
- Ian mógł nie mieć listów od królowej, ale z pewnością miał ze sobą dokumenty od lorda Aucklanda, generalnego gubernatora w Indiach.
- Tak, ale mojemu panu nie wystarczyły te dokumenty, dlatego uwięził majora i zażądał listu od waszej królowej, w którym zostałaby potwierdzona jego tożsamość. Wysłaliśmy wiadomość do Londynu, ale, niestety, nie otrzymaliśmy żadnego takiego zapewnienia. Emir czekał na odpowiedź wiele miesięcy. Kazał nawet pobudować budki pocztowe na pustyni, chcąc przyspieszyć odbiór potwierdzenia, ale na próżno. Żeby uznać Camerona za prawdziwego angielskiego wysłannika, niezbędne było poręczenie waszego rządu.
Ross poczuł, że ogarnia go wściekłość; wyglądało na to, że Ian by żył, gdyby tylko do Buchary dotarł odpowiedni list, który jednak do niej nie dotarł, bo pewnie jakiś przeklęty oficjel w Whitehall uznał, że taka odpowiedź byłaby „niestosowna”. Mimo wszystko Ross czuł się w obowiązku bronić stanowiska swojego kraju.
- Ponieważ majora Camerona przysłano tu z Indii, odpowiednią osobą do konsultacji był generalny gubernator. Sama królowa nie mogła udzielić odpowiedzi, zwłaszcza że Buchara więziła jej poddanego.
Nayeb, podenerwowany, obstawał przy swoim.
- Ale Cameron twierdził, że służy królowej, a ona za niego nie poręczyła. Co mógł o tym myśleć mój pan?
Ross się zastanawiał, czy emir zdaje sobie w ogóle sprawę, jak wielkie i skomplikowane jest brytyjskie imperium: prawdopodobnie nie, a w takim wypadku rzeczywiście mógł oczekiwać odpowiedzi od brytyjskiej monarchini. Ale równie możliwe, że brak odpowiedzi był tylko pretekstem do popełnienia morderstwa.
- Powiedział pan, że major Cameron został przyłapany na szpiegostwie - Ross zmienił temat. - Co takiego zrobił? Szpiegowanie całkiem nie pasuje do Iana.
- Próbował przeszmuglować listy z więzienia.
- Czy w tych listach było coś, co świadczyło o zdradzie? Jakieś informacje szkodliwe dla Buchary?
Gospodarz odwrócił wzrok.
- Niezaprzeczalnie.
- Ponieważ major Cameron był w więzieniu - tłumaczył cierpliwie Ross - nic dziwnego, że próbował powiadomić rodzinę i przełożonych w wojsku o swojej sytuacji. To naturalne.
- Może i naturalne - Abdul Samut Khan nadal unikał wzroku gościa - ale niezbyt rozsądne. Na listy ferengi zawsze się patrzy podejrzliwie.
Zapewne dlatego, że nikt nie zna angielskiego na tyle dobrze, żeby stwierdzić, czy w liście znajduje się jakaś wzmianka o zdradzie, czy nie, pomyślał z goryczą Ross. Doszedł do wniosku, że rozmowa z nayebem nic mu nie da, bo Abdul Samut Khan miał obowiązek wspierać swojego władcę. Postanowił zapytać o sprawy ważne dla rodziny.
- Jak umarł major Cameron?
Oczy gospodarza pojaśniały.
- Bardzo odważnie. Przez wiele miesięcy siedział zamknięty w Czarnej Studni i kiedy go z niej wyciągnięto, skórę miał białą jak śnieg, owrzodzoną, i nie mógł patrzeć na słońce. Ale trzymał się prosto, robił znak krzyża i deklarował, że umiera jako chrześcijanin. Potem kat jednym cięciem odciął mu głowę. Umarł szybko, bez bólu.