Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Polemizując z materializmem w ogó­le, a z materializmem dialektycznym w szczególności, autor ma niewątpliwie rację, gdy twierdzi, że trudno wymagać od dawnych filozofów - w tym również od Marksa i Lenina - aby w czasach, w których żyli, przewidzieli przyszły rozwój nauki i aby treść ich wypowiedzi pokrywała się z treścią współczesnych teorii; przekonanie takie musi podzielać każ­dy, kto kontynuacji idei nie traktuje jako dogmatycznego po­wtarzania tez głoszonych przez wielkich nauczycieli i twór­ców szkół filozoficznych. Nie sposób jednak zgodzić się z Hei­senbergiem, gdy w związku z tym głosi, iż koncepcje mate-rialistyczne obecnie tracą całkowicie wartość. Nie ulega wąt­pliwości, że w tej tezie znajduje wyraz zarówno jednostron­ność autora, który rozpatruje wszelkie poglądy filozoficzne z jednego tylko punktu widzenia - a mianowicie z punktu widzenia pewnych współczesnych teorii fizycznych (zinter­pretowanych ponadto w swoisty sposób), jak i ahistoryzm, polegający na tym, że niektóre cechy tych teorii, na przykład indeterminizm, traktuje on jako coś ostatecznego. Czysto werbalna dyskusja na ten temat byłaby jałowa. O aktual­ności i żywotności filozofii materialistycznej, o możliwości kontynuowania idei materialistycznych można przekonać w jeden tylko sposób: twórczo je kontynuując (jest rzeczą oczywistą, że należy się przy tym opierać na aktualnym sta­nie wiedzy). The proof of the pudding is in the eating...
Jednakże nie owe dygresje Heisenberga i rozproszone w tekście marginesowe uwagi na różne tematy decydują o wartości jego książki; nie zajmują też one w niej takiego miejsca, by zasługiwały na szersze omówienie. Jej tematem jest treść filozoficzna współczesnych teorii fizycznych. Fizyka a filozofia jest interesująca przede wszystkim dlatego, że au­tor wyłożył w niej swoje poglądy w tej kwestii.
Czytelnik, który zapoznał się z pracą Heisenberga, staje wobec określonej propozycji światopoglądowej i pragnie do tej propozycji ustosunkować się. Narzucają mu się niewątpli­wie pytania dotyczące jej zasadności.
Rozpatrzenie kilku zagadnień, które nasunęły mi się pod­czas lektury książki Heisenberga, stanowi cel niniejszego posłowia.
 
II 
Fakt, że Heisenberg poświęca najwięcej uwagi interpreta­cji mechaniki kwantowej, raczej pobieżnie zajmując się in­nymi teoriami fizyki współczesnej, nie może nikogo dziwić. Po pierwsze, jest on autorem słynnej zasady nieoznaczono­ści, która w teoretycznym systemie mechaniki kwantowej zajmuje centralne miejsce. Wraz z N. Bohrem i M. Bornem należy do twórców tak zwanej interpretacji kopenhaskiej, którą do niedawna ogromna większość fizyków - z wyjąt­kiem A. Einsteina, M. Plancka i szeregu fizyków radziec­kich - uważała za zadowalającą. Po drugie, interpretacja mechaniki kwantowej jest tematem szczególnie ożywionych dyskusji filozoficznych. Nic więc dziwnego, że właśnie spoj­rzenie przez pryzmat tej interpretacji na całokształt współ­czesnej wiedzy skłoniło Heisenberga do wysunięcia określo­nej propozycji światopoglądowej. To, co pisze on np. o szcze­gólnej i ogólnej teorii względności - stanowi przede wszyst­kim ilustrację pewnych zasadniczych tez jego koncepcji filo­zoficznej, której źródłem jest mechanika kwantowa. Jest to zrozumiałe z punktu widzenia psychologii, każdy bowiem uczony jest skłonny patrzeć na całość wiedzy przede wszystkim przez pryzmat tych teorii, do których powstania sam się przyczynił, zwłaszcza gdy teoria ta ma doniosłe znaczenie filozoficzne.
Heisenberg nie pierwszy raz staje w szranki dyskusji filo­zoficznej. W niniejszej pracy, broniąc interpretacji kopenha­skiej, polemizuje z A. Einsteinem, E. Schrodingerem, który podjął próbę własnej interpretacji i przypisał realne istnie­nie tylko falom (a więc odrzucił zasadę komplementarności Bohra), a także z szeregiem innych uczonych, takich jak np. L. de Broglie, D. Bohm, J. P. Yigier, L. Janossy, D. I. Bło-chincew, A. D. Aleksandrów.

Podstrony