Sheila Kree wskazała na drzwi z tyłu pokoju i osiłki przewlekły przez nie swego jeńca do mniejszego pomieszczenia, pozbawionego wyposażenia, nie licząc gorącego paleniska pod jedną ze ścian oraz klocka sięgającego mniej więcej do pasa na środku.
– Co robisz? – Le’lorinel zażądał odpowiedzi tonem, w którym rozbrzmiewał jego spokój, pomimo wyraźnych kłopotów.
– To będzie bolało – Sheila Kree ostrzegła, gdy półogry przełożyły elfa przez klocek, trzymając mocno.
Le’lorinel walczył daremnie pod potężnym chwytem.
– A teraz opowiedz mi znów o tym drowie, Drizzcie Do’Urdenie – rzekła Sheila.
– Powiedziałem ci wszystko i to szczerze – zaprotestował Le’lorinel.
– Opowiedz mi znów – powiedziała Sheila.
– Tak, zrób to – dobiegł inny głos, należący do Bellany, która weszła do pokoju. – Opowiedz nam wszystko o tej fascynującej postaci, która stała się nagle dla nas tak bardzo ważna.
– Słyszałem o zabójstwach w domu kapitana Deudermonta – stwierdził Le’lorinel, stękając, gdy półogry przycisnęły go zbyt mocno. – Ostrzegałem was, że Drizzt Do’Urden jest potężnym wrogiem.
– Ale sądzisz, że możesz go pokonać – przerwała Sheila.
– Nie przygotowałem się na nic innego.
– A przygotowałeś się na ból? – Sheila spytała paskudnym głosem. Le’lorinel poczuł ogromne gorąco.
– Nie zasługuję na to! – Elf zaprotestował, lecz jego wypowiedź skończyła się przeszywającym wrzaskiem, gdy rozżarzony metal opadł mocno na grzbiet Le’lorinela.
Pokój wypełnił się mdlącym zapachem spalonej skóry.
– A teraz opowiedz nam znów o Drizzcie Do’Urdenie – Sheila Kree zażądała jakiś czas później, gdy Le’lorinelowi wróciła świadomość oraz zmysły. – Wszystko, także to, dlaczego tak bardzo pragniesz jego śmierci.
Wciąż trzymany nad klockiem, Le’lorinel spoglądał na piratkę długo i stanowczo.
– Ach, puśćcie tego głupca – Sheila powiedziała półogrom. – I precz stąd, obydwaj!
Osiłki wykonały rozkaz, wychodząc spiesznie z pokoju. Z wielkim wysiłkiem Le’lorinel wyprostował się.
Bellany cisnęła koszulę w trzęsące się ręce elfa.
– Chyba będziesz wolał chwilę zaczekać, zanim spróbujesz to założyć – wyjaśniła zaklinaczka.
Le’lorinel przytaknął i przeciągnął się kilkakrotnie, próbując rozciągnąć nowe blizny.
– Chcę usłyszeć to wszystko – powiedziała Sheila. – Jesteś mi to teraz winien.
Le’lorinel spoglądał przez chwilę na piratkę, po czym wykrzywił szyję, by ujrzeć nowe piętno, znak Aegis-fanga, znak akceptacji i hierarchii w bandzie Sheili.
Mrużąc groźnie oczy i zaciskając zęby z wściekłości, zaprzeczającej palącemu bólowi piętna, elf znów popatrzył na Sheilę.
– Powiem wszystko i uwierzysz, że nigdy nie spocznę, póki Drizzt Do’Urden nie zginie, zabity moimi własnymi rękoma.
Później Sheila, Bellany i Me Pepper usiadły razem w pokoju Sheili, przetrawiając wszystko to, co Le’lorinel opowiedział im o Drizzcie Do’Urdenie i jego towarzyszach, którzy polowali najwyraźniej na Sheilę, próbując odzyskać młot bojowy.
– Mamy szczęście, że Le’lorinel do nas przyszedł – przyznała Bellany.
– Myślisz, że elf może pokonać drowa? – Sheila spytała z powątpiewającym parsknięciem. – Cholerny drow. Nigdy żadnego nie widziałam. Nigdy nie chciałam widzieć.
– Nie mam pojęcia, czy Le’lorinel ma jakiekolwiek szansę przeciwko temu mrocznemu elfowi, czy nie – szczerze odpowiedziała Bellany. – Wiem, że nienawiść elfa wobec Drizzta jest szczera i głęboka, a niezależnie od tego, kto jest silniejszy, możemy się spodziewać, że Le’lorinel poprowadzi szarżę, jeśli Drizzt Do’Urden wystąpi przeciwko nam. Samo to jest korzystne. – Gdy skończyła, skierowała zachęcające spojrzenie na Jule Pepper, jedyną spośród nich, która spotkała się z Drizztem i jego przyjaciółmi.
– Zawahałabym się, gdybym miała cokolwiek postawić przeciwko tej grupie – rzekła Jule. – Nienagannie działają zespołowo, jako że walczą razem od lat, i każdy z nich, nawet mizerny niziołek, jest groźny.
– Co więc z tymi pozostałymi? – spytała wyraźnie zdenerwowana przywódczyni piratów. – Co z krasnoludzkim królem Bruenorem? Myślisz, że poprowadzi przeciw nam armię?
Ani Jule ani Bellany nie mogły tego wiedzieć.
– Le’lorinel wiele nam powiedział – powiedziała zaklinaczka – lecz informacje zdecydowanie nie są kompletne.
– Gdy spotkałam się z nimi w Dolinie Lodowego Wichru, krasnolud działał wraz ze swymi przyjaciółmi, lecz zupełnie bez żadnego wsparcia ze strony swego klanu – wtrąciła się Jule. – Jeśli jednak Bruenor zna moc waszej bandy, może zdecydować się na obudzenie furii klanu Battlehammer.
– I? – spytała Sheila.