Flora rozwinęła się tam jakby w szarej strefie, lokując się gdzieś między strukturami
roślinnymi a mineralnymi. Temperatura i poziom promieniowania osiągały wartości zabójcze
dla każdego znanego Federacji gatunku. Było to prawdziwe piekło dla wszystkich - oprócz
Telfi.
Byli półzwierzęcą formą życia, która wyewoluowała po dziennej stronie i wymagała
nieustannego promieniowania oraz dużych ilości ciepła. Poza zdolnością mowy wykształcili
też zmysł telepatyczny, który pomagał im łączyć się we wspólnoty pozostające również w
kontakcie fizycznym.
Najpierw zbudowali starą, bogatą i dobrze zorganizowaną cywilizację, potem dopiero
rozwinęli technologię lotów kosmicznych. Ich naturalne środowisko trudno było odtworzyć
na pokładach statków i - według standardów Federacji - mieli bardzo wysoki odsetek strat na
skutek najróżniejszych awarii. Jednak nie powstrzymało ich to od podróży do gwiazd i
dołączenia do galaktycznej społeczności. Od tamtej pory prowadzili ożywioną wymianę
handlową, nawiązywali kontakty z innymi kulturami, a czasem korzystali także ze służby
zdrowia Federacji.
Jeśli udawało się w miarę szybko doprowadzić uszkodzony statek Telfi do Szpitala,
istniała spora szansa udzielenia skutecznej pomocy. Najczęstsze problemy wiązały się z
nagłym odcięciem promieniowania albo niekontrolowanym wzrostem jego wartości, co w obu
wypadkach prowadziło do silnych zaburzeń działania mechanizmu absorpcji energii. Zdarzały
się też zranienia, mające podobne skutki. Pośpiech w udzielaniu pomocy był naprawdę
wskazany. Od wystąpienia problemu do rozpoczęcia leczenia nie mogło upłynąć więcej niż
sto standardowych godzin. Samo leczenie polegało na dostarczaniu starannie dobranych
dawek różnego promieniowania, swoistego koktajlu mającego zregenerować pacjenta.
Właśnie po to utrzymywano w Szpitalu niewielki klasyczny reaktor, prawdziwe
muzeum techniki w porównaniu z głównym reaktorem fuzyjnym. Przez lata Szpital nauczył
się także leczyć inne choroby Telfi, na przykład związane z układem oddechowym czy wręcz
ginekologiczne, ale i tak znacznie częściej należało zatrudniać przy nich nie tyle lekarzy, ile
fizyków.
- Ten, którego mamy odwiedzić, jest ostatnim z trójki, która ucierpiała podczas awarii
ich statku. Na czym polegała ta awaria, nie udało nam się zrozumieć. Cherxic należał do
wyspecjalizowanej wspólnoty odpowiedzialnej za obsługę jednostki, ale gdy tylko przestał
być jej czynnym członkiem, pozostali zwarli szeregi i zerwali z nim wszystkie kontakty...
- Mówiłeś, że to cywilizowane istoty - przerwał mu Hewlitt.
- Tak - odparł Lioren i przesunął szybko środkowymi kończynami i wzrokiem po
szwach kombinezonu Ziemianina. - Dobrze. Zostaw jedną z rękawic i tę chirurgiczną też. Nie
będziesz ich tam potrzebował. Sprawdź dokładnie przesłonę hełmu, gdy będę się ubierał. Tam
jest naprawdę jasno.
- Ale ten kombinezon wydaje się bardzo cienki - zauważył Hewlitt nieufnie.
- Materiał kombinezonu oraz przesłona to import z Telfa. Oni sami stworzyli jedno i
drugie dla ochrony gości. Nie musisz się martwić ani o siebie, ani o swoje przyszłe
potomstwo.
- A gdybyśmy nosili w sobie zarodki tego wirusa? - spytał Hewlitt. - Czy Prilicla by je
zauważył?
- Tak. Pod warunkiem, że byłyby już na tyle rozwinięte, aby móc coś odczuwać.
Hewlitt zastanawiał się jeszcze nad tym, gdy Lioren podjął opowieść.
- Pacjent Cherxic nie chce, podobnie jak nie chciałby tego żaden Telfi, aby ktokolwiek
z jego rodziny był przy nim, gdy jest w takim czasie. Powolne umieranie bez utraty
przytomności to bardzo przejmujące doświadczenie dla każdej rasy, nie tylko Telfi, którzy do
samego końca zachowują zdolności telepatyczne. Nie chcą przekazywać nikomu swych
ostatnich doznań. Bólu towarzyszącego obumieraniu narządów zmysłów, strachu, którego nie
daje się opanować ani ukryć, bo nie można przecież wyłączyć telepatii. I poczucia
osamotnienia, które jest czymś strasznym dla istoty żyjącej od narodzin w bezpośrednim
fizycznym i mentalnym kontakcie z najbliższymi. Ktoś niebędący telepatą zapewne nie
bardzo może sobie nawet wyobrazić, czym jest taka izolacja. Dlatego też tylko my,
nieznający udręk zamierającego kontaktu telepatycznego, możemy pomóc Telfi w takiej
chwili, rozmawiając z nim przez autotranslator, słuchając jego ostatnich myśli, pozwalając