Swoje listy pisane z Anglii do gazet podpisywał jako Carlo Franceschi. To pewnie jego drugie imię.
- Znasz go od dawna?
- Spotkałem go po raz pierwszy w Aisnar w dwudziestym siódmym. Ale poznałem go w lipcu.
- Był z tobą... podczas walk?
Skinął głową. Rzucił okiem na jej ładną, dość bladą twarz ł brązowe włosy, zebrane w luźny kok. Szła obok niego dotrzymując mu kroku. W ciągu czterech tygodni, jakie spędził w domu, jej obecność bardzo mu pomagała, a jednak rzadko rozmawiał z nią o czymś innnym niż o sprawach bieżących, o zdrowiu Guide'a, sprawach dotyczących gospodarstwa i rachunków. Nauczyła się prowadzić księgi, lecz kiedy Itale pochwalił ją za porządek i przejrzystość rachunków, Laura westchnęła i powiedziała: - Nie cierpię ich. Robię to, bo tylko na tyle mi pozwala. Prowadzę je starannie, bo inaczej od razu się zgubię. Nie znoszę liczb. Wolałabym już sprzątać stajnie. - Potem roześmiała się i zbagatelizowała całą sprawę. Jej wielka dziewczęca szczerość zmieniła się w nieskończoną kobiecą powściągliwość. Idąc obok swojej siostry Itale zdał sobie sprawę, że nic nie wie ojej życiu.
- Próbuję sobie wyobrazić, co tam robiłeś... jak wyglądało twoje życie. Ta rewolucja...
- Powstanie - poprawił ją łagodnie.
- Powstanie. Powiedziałeś o tym studencie, że został zabity. Wiem, że pana Sangiusto uderzył żołnierz kolbą. Raz mówiłeś o pożarze. Mniej więcej wiem, co robiłeś przedtem, przed więzieniem, bo czytałam twoją gazetę. Ale nigdy nie potrafiłam zrozumieć, wyobrazić sobie twojego życia w Krasnoy. Zupełnie jakbym żyła w jakimś innym świecie.
- W prawdziwym.
- Dlaczego tak mówisz?
- Bo z tamtego życia nic już nie zostało. Skończyło się - minęło, rozpadło się. Z dnia na dzień. Nie miało żadnego znaczenia.
Nadal szła obok niego.
- Sny młodości - rzekł.
- Jedyne znaczenie mojemu życiu nadawała przez pięć lat wiara, że jesteś wolny - że pracujesz dla wolności, robisz dla mnie to, czego ja nie mogę robić - nawet kiedy byłeś w więzieniu - szczególnie wtedy, Itale!
Zatrzymał się, zaskoczony żarliwym i niespodziewanym wyrzutem. Ich spojrzenia na chwilę się spotkały. Zrozumiał, że Laura wie to, czego nie mógł powiedzieć wprost, że mu się nie udało, że jest całkowicie pokonany - ona wie, ale nie przywiązuje do tej sprawy szczególnej wagi, nie widzi w nim nieudacznika czy głupca. Gdyby tak nie było, nie robiłaby mu wyrzutów.
- Ale nie wolno ci mi zaufać, Lauro! - rzekł z rozpaczą, porzucając maskę ironii. - Kiedy mówiłem o wolności, nie wiedziałem, co to jest więzienie. Mówiłem o dobru, lecz... nie znałem zła... jestem odpowiedzialny za wszystko zło, jakie widziałem, za... za śmierć... nic nie mogę na to poradzić. Mogę jedynie milczeć, nie mówić tego, co mówię teraz. Pozwól mi milczeć, nie chcę wyrządzić więcej krzywd!
- Życie jest krzywdą - powiedziała Laura cicho, sucho.
Szli dalej, aż wreszcie zobaczyli sady, ciągnące się nad domem rodziny Sorde, a nad nimi zalesione zbocza.
- Gdyby odwołano zakaz, to wróciłbyś do Krasnoy?
- Nie wiem. Na pewno nie szybko. W każdym razie, póki ojciec jest chory, bardziej jestem potrzebny tutaj.
- Tak. Oczywiście. Ale on... Pewnego dnia zachoruje, pewnego dnia umrze. Taka jest prawda.
- Ale wtedy w nią nie wierzyłem - powiedział bardzo cicho.
- Wiem - odparła i Itale zobaczył ku swemu zdumieniu, że Laura się uśmiecha. - Chciałam powiedzieć, że nie powinieneś się martwić - martwić o majątek. Kiedy nadejdzie czas wyjazdu. Nie dorównuję Pierze, ale przynajmniej potrafię utrzymać wszystko w ruchu. Możesz na mnie liczyć.
- Dopiero wróciłem do domu, na litość boską, czy próbujesz mnie gdzieś odesłać?
- Próbuję cię przekonać, że bez względu na to, co mówi głupia policja, jesteś wolnym człowiekiem - rzekła gwałtownie. - Czy mnie nie wolno pracować dla wolności? Ty jesteś moją wolnością, Itale.
Nie potrafił nic na to odpowiedzieć.
Kiedy wrócili do domu, Guide zawołał go do biblioteki, żeby omówić z nim zbieranie winogron. Od czasu nawrotu choroby Guide niechętnie przyznał, że wszyscy, łącznie z lekarzem, mieli rację i że jeśli chce jeszcze pożyć, to musi się oszczędzać. Metodycznie zatem odpoczywał o stałych porach, porzucił pewne prace i zajęcia. Zmienił się, włosy całkowicie mu posiwiały, twarz i dłonie miał mniej opalone, a jego szczupła sylwetka sprawiała wrażenie wyższej i delikatniejszej. Kiedy Itale wszedł do pokoju, uderzyło go podobieństwo ojca i Laury, nawet w tonie głosu.
W lakoniczny i przyjazny sposób omówili stan winorośli oraz prawdopodobną szybkość i kolejność zbiorów, jeśli utrzyma się łagodna pogoda.
- Jeśli zrobi się gorąco - powiedział Guide, zwracając uwagę ich obu na gorączkową, nieprzerwaną pracę narzucaną przez upały podczas zbiorów winogron, niewielkie doświadczenie Itale oraz może własne nie całkiem odzyskane zdrowie - jestjednak Bron.
- Tak. Dzięki Bogu. I Sangiusto.
- Dobrze sobie radzi przy sadach. Słuchaj Brona.