W jednej z powieści Dostojewskiego mówi
ktoś o tym, że jest tak "jak gdyby nikt nigdy nie miał już posadzić drzewa", -
w pojęciach i stanach duszy współczesnej kulturalnej Europy wszędzie czuje się
pod drżącymi, chwiejnymi przęsłami abstrakcji noc, w której gasną już raz na
zawsze wszystkie postanowienia. "My żyjemy cieniem przeszłości, pisał Renan -
czym będzie żyła przyszłość?".
Cieniem przeszłości! - Tak jest. Poimy krwią naszych najistotniejszych przeżyć
widma przeszłości. a pod naszymi stopami, tuż obok we wnętrzu naszych
społeczeństw dokonywają się procesy i zmiany, które mogłyby się stać
zawiązkiem zwycięstwa człowieka. Dokonać dzieła syntezy, stopić w jedno mamy
trawioną przez niemoc lecz niezawodną wolę kultury z bezwiednym lub na wpół
bezwiednym procesem ekonomiczno-społecznym, dokonywującym się w narodowej
miazdze, uczynić z tych wszystkich drgnień woli polskiej jeden potężny
organizm, ustalić w nim duszę żywą, roztoczyć potężny plan bohaterskiego i
twórczego życia przed łamiącą się, samotną myślą - oto, są postulaty
najbliższe, najistotniejsze zadania myśli naszej i kultury. Ustąpić pod
ciosami analizy i krytyki musi wszystko, co nie pozwala nam widzieć jasnej,
oczywistej jak słońce prawdy życia. Tak już odwykliśmy od jasnej, klasycznej
szczerości w myśleniu, że czymś dziwnym wydaje się nam, gdy pryskają myślowe
złudy i gdy widzimy jako prawdę naszą - samych siebie, żywych ludzi,
wplecionych w wielkie zbiorowe życie narodu, - a przecież, gdy się już tylko
analitycznie bada wytwory myśli współczesnej, widzi się, że nieuchronnie, jak
sylogizm, zbliża się to wyzwolenie: społeczne, zbiorowe życie ukaże się
człowiekowi. jako jego pierwsza, najistotniejsza rzeczywistość. Powiedzą mi:
przecież w klasycznej "ojczyźnie" starożytnego świata świat pozaludzki,
ponadspołeczny odgrywał ważną rolę. Istotnie, metodą dyscypliny społecznej
było zawsze takie^' zorganizowanie życia umysłowego narodu, aby wzywając się i
wmyślając w ponadspołeczny świat, jednostka stawała się przez to właśnie
zdolną do udziału w narodowym życiu. Jest rzeczą ważną, abyśmy zrozumieli
różnice pomiędzy takim życiowo automatycznie ustalonym stosunkiem a
indywidualnymi próbami wzniesienia się, wybicia ponad społeczeństwo w
dziedzinę czystego, wiecznego "bytu". Żaden historyk kultury nie uzna, że mocą
jednego i tego samego procesu dochodził do stosunków z ponadspołecznym światem
grek homerycki, współczesny Platona lub gnostyk II., III. wieku. Sorel w swoim
Procesie Sokratesa uwydatnia niezmiernie ściśle ten moment, w którym
ponadspołeczny świat staje się przedmiotem indywidualnych poszukiwań. Gdy
Dante objął świat średniowieczny, jako swą indywidualną, artystycznie
opanowaną własność, był on już ponad nim: - w zasadzie nowoczesna
indywidualność, człowiek renesansu - są już tu obecni.
Zagadnienie, które tu rozpatrujemy, jest niezmiernie ważne: zdaniem naszym tu
leży centralny punkt wszelkich dzisiejszych filozoficznych dyskusji. Nasz
punkt widzenia da się może najdokładniej określić przez zaznaczenie, że myśl
nowoczesna nie może dojść do jasności z samą sobą - na skutek zapoznania
centralnego znaczenia idei prawa. Naturalnie wymaga to dalszych wyjaśnień.
Nasza myśl, nasze wyobrażenie o świecie, ogółem mówiąc, nasza świadomość służy
za podstawę naszego działania. Działanie nasze wpływa na życie innych ludzi,
zmienia warunki ich istnienia, chociażby tylko wewnętrznego na razie, przez
wprowadzanie do ich życia psychicznego pewnych nowych myśli, wartości etc.
Opieramy się na naszej świadomości, tak, jak gdyby była ona bytem, obejmującym
istnienie i życie innych ludzi, podporządkowujemy naszej świadomości,
opierając się na niej, życie poza nami. Stąd wysnuwa się wniosek, że aby
stanowić pewną podstawę działania, aby umożliwić działanie zgodne z naszą
wolą, nie wymykające się z pod kontroli naszej myśli - świadomość nasza musi
wypracować w sobie formy, zdolne objąć istotną, pozaświadomościową podstawą
działania
to życie, w które wpada nasz każdy czyn, w którym sam nasz proces życiowy
pozostawia skutki. Na czym ma się oprzeć w pracy swojej nad ustaleniem tych
form myśl nasza? - na innych świadomościach? Są one w tym samem, co i nasza
położeniu - stanowią również grunt, wymagający utwierdzenia. W jakich
warunkach świadomość, psychika stają się czymś realnym? Gdy opieramy się na
jakimkolwiek elemencie poznawczym, na jakimś pojęciu o świecie - nie
wychodzimy poza zakres świadomości: materia, energia, ewolucja, idea
Heglowska, wola Schopenhauera, nieświadome Hartmana - wszystko to są pewne
treści świadomości, pewne jej wytwory. Tu ona sama, która wszystko to stwarza,
uzasadnić musi własne swoje prawo opierania się na samej sobie - niezależnie
od tego, jaką treść w sobie posiada:-w jakiej mierze jakakolwiek bądź treść
świadomości może stać się podstawą nie wymykającego się z pod kontroli myśli
działania, które przecież skutki swe spowodować będzie nie w świadomości
samej, lecz w tym właśnie życiu, co jest poza nią. Oto pytanie.
Świadomość jest wytworem życia, jego cząstką. Jedynie tworząc życie stałe,
zdolne utrzymać się wobec pozaludzkiego świata, działamy we właściwym
znaczeniu tego wyrazu, jedynie stając się podstawą takiego działania,
świadomość nie mistyfikuje samej siebie, nie przeistacza się w bezsilne
złudzenie, towarzyszące procesowi, obcemu nam i niezależnemu od nas lubo
przeistaczającemu samą ludzką naturę, sam rdzeń ludzkiego życia. Działanie
nasze musi stać się elementem życia poza nami: formy świadomości naszej muszą
być więc tego rodzaju, by to życie objąć były w stanie. Zasadniczą formą
świadomości musi się stać idea ludzkości, prowadzącej zbiorową walkę z
żywiołem istnienia. Tylko to, czym jest dana jednostka jako uczestniczka tej
walki, jest jej rzeczywistością:- o tyle tylko psychika jej jest czymś więcej
niż złudzeniem, o ile prowadzi ona do działań, potęgujących zbiorową siłę
ludzkości wobec pozaludzkiego żywiołu. Ludzkość, walcząca o swe istnienie,
stwarzająca je i utrzymująca nieustannym wysiłkiem wobec wszechświata - oto
jest zasadnicza idea, - podstawa wszystkich innych. Jest to podstawa naszego
zbiorowego ludzkiego prawa, jedynie stwarzając je, wywalczając je - mamy je.