Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

W każdym przypadku
Erickson starał się docierać do unikatowego repertuaru doświadczeń życiowych pacjenta i
wykorzystywać je po to, by mu pomóc w tworzeniu nowych struktur psychicznych oraz tożsamości,
która obejmowałaby zarówno jego struktury osobowościowe, jak i owe wzbudzone emocje. W tym
wspomaganiu procesu hipnoterapeutycznego korzystał ze zintegrowanych metod niespecyficznych
(pobudzanie emocjonalne i reakcja alarmowa) i specyficznych (unikatowe doświadczenia życiowe
pacjenta). Większości tych metod nigdy nie użyto ponownie, ponieważ stanowiły one przejaw idio-
synkratycznej osobowości Ericksona i jego upodobania raczej do terapii dramatycznej niż
konwencjonalnej (Hilgard, 1984). Jak już widzieliśmy przy okazji omawiania psychicznej modulacji
układów autonomicznego i hormonalnego, korzystanie ze środków dramatycznych w celu pobudzenia
związanych ze stanem wspomnień i emocji ma solidne podstawy psychobiologiczne. Zablokowane i
zaburzone procesy pamięciowe, emocjonalne i wyobrażeniowe, z jakimi mamy do czynienia u
chorych na RA, wydają się idealną kategorią testową, pozwalającą na badanie i poszerzanie
pionierskich metod Ericksona, który umiał pobudzać i wykorzystywać unikatowy repertuar reakcji
każdego pacjenta.
Albert Kreinheder – jungista – przedstawił historię ilustrującą fakt, że związane ze stanem aspekty
osobowości człowieka mogą być zakodowane w postaci reumatoidalnego zapalenia stawów, a
następnie uwolnione dzięki procesowi aktywnego wyobrażania sobie. Oto jak opisywał swoje
zetknięcie z tą chorobą i proces autouzdrawiania (s. 60-61):
Dwa lata temu moje życie zdawało się płynąć bardzo łatwo. Uzyskałem pewną pozycję zawodową,
mój stan zdrowia był doskonały i w ogóle sądziłem, że wszystko układa mi się dobrze. I właśnie
wtedy, kiedy wydawało mi się, że osiągnąłem wysoki pułap satysfakcji życiowej, zaatakowało mnie
reumatoidalne zapalenie stawów. Z konieczności stałem się antybohaterem. Każdy staw mego ciała (w
tym nawet stawy szczękowe) był źródłem silnego bólu. W dwie lub trzy godziny po przebudzeniu –
przez cały ten czas wykonywałem zwykłe czynności związane z siedzącym trybem życia – byłem
wyczerpany i musiałem wracać do łóżka. Ramiona i łokcie miałem tak sztywne, że bez pomocy nie
byłem w stanie włożyć marynarki ani podnieść się z pozycji leżącej. Wszędzie próbowałem szukać
pomocy: u lekarzy, dietetyków, krę-garzy, masażystów i specjalistów od tarota. Nic z tego nie wyszło.
Nie wiedząc, co jeszcze mogę zrobić, zdecydowałem się porozmawiać ze swym bólem. Oto przykład
jednego z takich dialogów:
Ja: Trzymasz mnie mocno w swym uścisku i nie pozwalasz odejść. Jeśli pragnąłeś zyskać całą
moją uwagę, to już ją masz. Czymkolwiek się zajmuję, muszę się liczyć z tobą. Nawet gdy piszę,
czuję cię w swej dłoni i wszystkich częściach ciała. Przerażasz mnie. Nie potrafię cię kontrolować, nie
mogę do ciebie dotrzeć, nie jestem w stanie na ciebie wpłynąć. Jeśli zrobisz jeszcze jeden krok, stanę
się zupełnie bezradny. Czy kiedykolwiek ustąpisz? Dlaczego tu jesteś?
Ból: Jestem tu po to, by przyciągnąć twoją uwagę. Daję ci znać o swojej obecności. Pokazuję ci
swą potęgę. Jestem potężniejszy od ciebie. Moja wola panuje nad twoją. Nie możesz mnie pokonać,
ale ja mogę pokonać ciebie, i to z łatwością.
Ja: Dlaczego niszczysz mnie swoją potęgą?
Ból: Robię to dlatego, że nie chcę, byś mnie dłużej lekceważył. Pokłonisz się i upokorzysz przede
mną, bo ja jestem Tym, bez którego nie ma innych. Jestem pierwszy wśród wszystkich rzeczy,
wszystko ze mnie wynika i nic nie istnieje beze mnie. Chcę być blisko ciebie, przez cały czas w
twoich myślach. Oto dlaczego trzymam cię w szponach swej potęgi i sprawiam, że myślisz tylko o
mnie. Teraz, gdy już jestem w tobie, nie będziesz mógł żyć tak jak przedtem, ani też robić tego, co
dotąd robiłeś.
Dialogi te pozwoliły nadać znaczenie mojej chorobie. Przedtem ból był jedynie plagą, którą
należało wyeliminować. Teraz okazał się “Tym--bez-którego-nie-ma-innych". Był czymś wielkim, a
jednak pragnął się ze mną spoufalić. Zrozumiałem to, co przedtem było dla mnie tylko brzmieniem
słów: rany to miejsca, przez które self znajduje sobie wejście do naszego wnętrza. Nieszczęście, które
nas dotyka, może być wyborem, wezwaniem do indywidualizacji.
Uświadomiłem sobie, że moje życie musi ulec zmianie. Zdumiewające jest odkrycie, że ludzie,
którzy mają po dwadzieścia, trzydzieści czy nawet czterdzieści parę lat, mogą być całkowicie
skoncentrowani na ego, a mimo to nieźle prosperować. Jednak wcześniej czy później większa
osobowość zacznie się domagać swych praw. “Nadszedł czas – powiedział mi ból – byś zakończył
wszystko to, co było, zanim mnie pokochałeś". I dodał: “Musisz mnie kochać i być ze mną – jest to
tak ważne i pilne, że jeśli cokolwiek będzie się miało okazać ważniejsze niż Ja, dojdzie do tego, iż
staniesz się sparaliżowanym kaleką. Najpierw musisz mnie kochać. Jeśli mnie zignorujesz, czeka cię
śmierć, choroba i zniszczenie".
Choroba czy nerwica wcale nie oznaczają, że dana osoba jest kimś gorszym, o ułomnym
charakterze. W pewnym sensie są one pozytywnymi oznakami, bo pokazują, że tkwią w nas